Hop w majówkę


Miałam napisać jeszcze przed świętami, ale co chwila coś mi wyskakiwało; potem miałam trochę problemów i w efekcie milczałam cały poprzedni miesiąc.



Dzisiejszy wpis będzie długi, ale to głównie za sprawą dużej ilości zdjęć, bo zrobiłam ostatnio tak wiele fajnych (w moim odczuciu) ujęć, że nie mogłam się zdecydować które wrzucić. A więc wrzucam wszystkie :)






Święta upłynęły nam o dziwo dość spokojnie. Majka jest mega ruchliwa, wszędzie jej pełno, ale większość czasu spędziła na zabawie z Julką - swoją kuzynką. Julka jest córką mojego najstarszego brata ciotecznego, ma siostrę w bardzo zbliżonym wieku, więc łatwo znalazła wspólny język z moją córcią :)


Chyba czas pomyśleć o drugim dziecku, wtedy jest szansa, że zajmą się sobą i będę miała trochę więcej czasu dla siebie (haha)! :)



Nasza majówka w tym roku wypada dokładnie po majówce ;) Ceny biletów, brak miejsc w hotelach oraz deadliny w pracy przekonały nas, że lepiej wybrać się na wycieczkę wtedy, kiedy większość ludzi będzie już wracać.
I tym sposobem za parę dni wybywamy do Edynburgu. Zamierzamy spotkać się z naszą koleżanką z Hong Kongu, która przyleciała do Europy na praktyki. Planujemy również zrobić jednodniowy wypad do Glasgow.


Już wstępnie patrzyliśmy co ciekawego można tam zobaczyć, ale jeśli ktoś z was był i może polecić jakieś miłe miejsca, klimatyczne knajpki i restauracje, albo coś dla kociolubów, to jestem otwarta na propozycje! :)

Kocią kawiarnię w Edynburgu odpuszczamy, bo cena samego wstępu jest dla nas nie do przyjęcia. Z resztą koty które zamieszkują kawiarnię to wyłącznie rasowce. Jakoś nie pasuje mi to do idei kociej kawiarni… Moim zdaniem koty w takiej kawiarni powinny być uratowane, to miejsce powinno im zapewniać lepszy byt, niż miały dotychczas…

Na te 3 dni wyruszamy bez Majki, bo ona póki co nie przepada za podróżami. Zostanie w Warszawie z moją mamą.
Dla niej szczytem szczęścia jest mieć regularny plan dnia i wychodzić na spacery. Coraz dalej potrafi przejść sama, właściwie są takie momenty, że nawet nie zabieramy wózka na spacer (wtedy kiedy spędzamy czas wolny bliżej domu).




Teraz, kiedy jest coraz bardziej wiosennie na zewnątrz, to i ja chętniej wychodzę na spacery (w zimie raczej tego unikałam).
Koty też uwielbiają relaks na świeżym powietrzu. Łapią każdy promień słońca i tęsknie wyglądają przez okno, kiedy pogoda nie pozwala im na harce na balkonie.





Nie pamiętam czy gdzieś już wcześniej wspominałam o tym, ale ostatnie badanie TLI Amai wyszło na tyle dobre, że wetka dała nam zielone światło w kwestii próby odstawienia Amylactivu. Po miesiącu od zaprzestania podawania leku mamy powtórzyć badania krwi i zobaczymy. Albo odniesiemy sukces, albo wrócimy znów do tabletek. Z tego co rozmawiałam z wetką, moja czarnulka ma spore szanse na to, żeby być w pełni zdrowym kotem, tak czy inaczej powinno się udać kiedyś odstawić te leki. Zobaczymy tylko czy wcześniej czy później.



W ostatnim czasie martwi mnie Misio - kilka miesięcy temu zaczęły się u niego pojawiać duszności. Na początku sporadycznie raz na miesiąc-dwa, prawdę mówiąc wyglądało to trochę jak by się zakrztusił kurzem. Z tym, że od jakiegoś czasu takie ataki zaczęły występować częściej, czasem nawet 2-3 razy dziennie i parę razy kaszel był taki „szczekający”. W podstawowych badaniach nic nie wyszło, wetka podejrzewa astmę :( Na razie dostał na próbę steryd, bo nie chcemy zaczynać diagnostyki od bronchoskopii. Powinniśmy unikać narkozy, kot miał już w swoim życiu 3 narkozy, im mniej tym lepiej. To nie jest młody kociak, a każda narkoza osłabia serce.
Na dobrą sprawę teraz czekamy jaka będzie reakcja na leki i kiedy ewentualnie znowu pojawią się objawy.
Boję się o niego.




Purka na szczęście jest w dobrej formie, ale chyba przydałoby się ją trochę odchudzić. Nie bardzo wiem jak się za to zabrać, bo koty i tak mają już wydzielone posiłki, dostają tyle ile kot w ich wieku powinien dostawać, właściwie Purka je chyba nawet mniej, bo są takie momenty, że na porcję suchego nawet nie podchodzi…



Miałam zamiar zacząć powoli przygodę z BARFem, ale nie mogę wprowadzić za dużo zmian na raz - już samo odstawienie leków Amai i diagnozowanie Miśka jest stresujące. Cała trójka ma tendencję do formowania się kryształów w moczu, więc zmiana diety będzie wymuszała częstsze badania moczu i ewentualną dodatkową suplementację preparatami z żurawiną. I tak wprowadzając BARF nie będę mogła od razu z dnia na dzień zrezygnować z karmy suchej, ale docelowo bardzo bym chciała.
Wszystko przesuwa się w czasie, czerwiec byłby najlepszy, bo to jedyny miesiąc (aż do września), w którym nigdzie nie wyjeżdżamy.






Myślałam również o tym, żeby zostać domem tymczasowym dla jakiegoś biedaczyska; planowałam to na końcówkę września/października, ale potencjalna kandydatka znalazła się w połowie tego miesiąca. Niestety wszystko spełzło na niczym, bo fundacja nie zgodziła się dać mi jej na tymczas, bo mam dziecko. Wg ogłoszenia miziasta, proludzka i prokocia; przez telefon powiedziano mi, że agresywna (agresję jestem w stanie zrozumieć, bo w lecznicy po sterylce trzymali ją w klatce). I tym sposobem zamiast trafić do nas wróciła w miejsce bytowania…
Mam żal do fundacji, że wolała posłać kota na ulicę niż dać mu szansę na miłość :(
Na razie wstrzymałam się z decyzją o tymczasowaniu, pomyślę o tym za jakiś czas…

Marcowy bazarek dla Koterii dobiega już końca; w sumie nie wiem czy wydarzenie będzie zamknięte, ale mój wkład na ten moment na pewno tak. Nie będę miała teraz tyle czasu, żeby ogarniać aukcje i umawiać się na odbiory osobiste/robić codzienne wycieczki na pocztę. Na dniach jeden wyjazd, za moment kolejny…
Nadal przygotowuję fanty na wrześniowy/październikowy bazarek.

Moja wena twórcza jest w całkiem dobrej formie. Aktualnie robię bransoletki z muliny. Zdjęcia wstawię kiedyś tam przy okazji, pewnie kiedy skończę już wszystkie, które planuję.

Skończyłam też już swoją szydełkową kieckę. Wyszła na prawdę super! Było przy niej trochę roboty, ale opłacało się.
A w ogóle wkręciłam się ostatnio w pisanie listów. Takich tradycyjnych ;)
O zabawie przeczytałam pierwszy raz na innym blogu i postanowiłam spróbować. Na prawdę świetna sprawa i dobry motyw na zrobienie trochę kraftowych rzeczy z papieru. Ja swoich penpali znalazłam głównie przez reddita, piszę z ludźmi z USA i UK. Raczej nie brałam pod uwagę pisania z ludźmi z Polski, preferuję kontakt z osobami z zagranicy, wtedy mamy więcej tematów, bo możemy sobie coś opowiedzieć o swojej kulturze i zwyczajach.

Z nowości jeszcze powinnam wspomnieć, że planuję zapisać się wreszcie na kurs na prawo jazdy. Może w czerwcu, może w lipcu - zobaczy się. Maj mam już na tyle zaplanowany, że nie wcisnę już nigdzie tego kursu, szkoda że nie myślałam o tym wcześniej.

No i póki co zrezygnowałam z siłowni. Przez te miesiące co chwila gdzieś jedziemy, więc na dobrą sprawę marnuję pół karnetu. Natomiast gdybym chciała płacić za pojedyncze zajęcia, to chodząc tak jak dotychczas 3 razy w tygodniu wyjdzie mi tyle samo ile koszt karnetu na pełen miesiąc. Tak więc póki co wybieram rower :)

Lada moment pojawi się także mój blog w wersji angielskojęzycznej. Skończyłam już tłumaczenia, ale potrzebuję jeszcze chwili, żeby wszystko opublikować i spiąć razem. Myślę, że powinnam się uwinąć z tym przed wyjazdem do UK :)

A na koniec jeszcze kilka zdjęć kociastych :)






14 komentarzy:

  1. Cudowne zdjęcia , wszystkie :-)
    Niunia Majeczka słodkości...
    Drugie dziecko dla towarzystwa dla pierwszego :-)
    Twoje footerka są przepiękne, i mają balkonowy raj :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj drugie by sie wydawalo, ze dla towarzystwa, ale jak mój maly sie spotka z mojej siostry corka (rok roznicy) to tak roznosza dom w strzepy, ze jednak wole kota wiecej jak cos :D

    U nas odwrotnie, wyjazdow zadnych, bo czlowiek zwyczajnie chce odetchnac od pracy,
    i od chorowania,
    a u nas Amber tak szczeka i wet powiedzial, ze to przeziebienie,
    okna sie uchyla i kota przewialo, ale jest sposob na podniesienie odpornosci:
    w aptece kupujesz beta glukan dla ludzi (jest z wit D dodatkowo) i dajesz kotu 1ml (bo w 5 ml jest 50mg, a kotu wystarczy 10mg) i wychodzi taniej niz kapsulki od weta i jest w syropie wiec wygodniej na saszetke/a nawet pol saszetki wylac ten 1ml i nie poczuje i zje wszystko.
    I tez dwa razy dziennie szczeka. Po majowce kontrola czy znow antybiotyk, eh...
    Zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałej majówki-w sumie przez cały maj każdy wyjazd jest majówką :)
    Ale Maja urosła, to już duża panna i jak ładnie chodzi ;)
    U mnie w okolicy otworzyli kocią kawiarnię, muszę kiedyś się wybrać :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie zdjęcia są super. Córcia i koty piękne, urocze i słodkie:) a spódnica bardzo bardzo mi się podoba! Jestem pod wrażeniem Twojego talentu i cierpliwości, której tak bardzo mi brakuje. Widzę, że przed Tobą intensywny i ciekawy pod wieloma względami czas:) Trzymam kciuki żeby wszystko poszło tak, jak planujesz:) Tak, papierowe listy znowu stają się modne ale przecież przykład idzie 'z góry';) Na początku znajomości z Ciccino gdy nie było komórek ani netu, a nawet o taki zwykły telefon nie było łatwo, takie listy były podstawą naszych kontaktów i bardzo lubiłam je pisać:) A dzisiaj...chyba by mi się nie chciało. Życzę zdrówka dla Misia, a Wam wspaniałej majówki! My będziemy się majówkować od przyszłej soboty:) A Cypr polecam, jest taki...brytyjski;) jednak nie w pogodzie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż miło się patrzyło na te zdjęcia :) Prawie wszędzie koteły... :) pozdrawiam i udanego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne masz te kociaki :) I mam nadzieję, że Amaia i Misio wyjdą z problemów zdrowotnych obronną łapką ;) Super, że wybieracie się do Edynburga i Glasgow - z tego co widziałam na zdjęciach, to bardzo ładne miejsca :) Świetną spódnicę zrobiłaś - fajne wykonanie i te kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dużo pięknych, słonecznych zdjęć!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdrówka dla koteczków! A Wam życzę udanego wyjazdu, żeby pogoda dopisała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuć wiosnę, zdecydowanie !

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne zdjęcia!~
    ja swoją majówkę zakończyłam chorobą ;/

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Często mam podobne przerwy w pisaniu bloga - planuje coś napisać i akurat wyskakuje coś ważniejszego, więc znam to doskonalne.
    W Edynburgu nigdy nie byłam, więc nie mam co polecić, ale z chęcią przeczytam relację jak już wrócicie! Swoją drogą, udanego wyjazdu we dwoje :)
    Ja ostatnio po kilku latach również zaczęłam pisać listy z moją koleżanką z Internetu - miło było wrócić do pasji sprzed lat. Sama z chęcią pokorespondowałabym z kimś z zagranicy, ale mój angielski jest na takim poziomie, że szkoda gadać.
    Z niecierpliwością czekam na efekty tych mulinowych bransoletek, co nieco widziałam już na insta :) Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Może jeszcze u was BARF wypali! :D Znacznie łatwiej będzie odchudzić takim posiłkiem kota niż gotową karmą.
    Zdjęcia jak zawsze świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo miło się oglądało i czytało ten post ^^
    Najważniejsze, że mimo przerwy nie zniknęłaś stąd :)
    Jak zwykle piękne zdjęcia, cudownych koteczków ^^ Dużo zdrówka im życzę^^
    Dziecko masz przeurocze :3 W sumie czemu nie, może być i drugie, od razu weselej hihi ^^
    Czekam na efekty :(

    Pozdrawiam i powodzenia ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Edynburg - piękne miasto! :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram