Nie mam czasu na nic… Znów piszę raz od wielkiego dzwonu. Jest teraz trochę na głowie. Magisterka, która wcale tak łatwo nie idzie – moja promotorka wyszukuje coraz to nowe rzeczy nawet w miejscach, gdzie już coś zostało zaakceptowane. Dodatkowo dochodzi mi zlecenie, które jest dla mnie akurat nie dość, że sposobem na zarobek, a dodatkowo pewną formą odstresowania.
poniedziałek, 18 maja 2015