smutny grudzień

Nadszedł grudzień. Czas płynie nieustannie i nie ogląda się za siebie. Czasami tak szybko, że dni zlewają mi się w jednolitą całość. Dni, tygodnie, miesiące…Przygotowuję się mentalnie do “świąt”. Staram się napełnić dużą ilością cierpliwości i pozytywnej energii, bo wiem, że będzie mi to bardzo potrzebne podczas rodzinnego spotkania. I wiem również, że nawet największe ich pokłady w pewnym momencie się wyczerpią. Zawsze się wyczerpują.

Jestem przekonana, że w tym roku podczas składania życzeń ponownie usłyszę, że mam zmądrzeć, wydorośleć, przestać sobie wymyślać depresję, schudnąć i urodzić kolejne dziecko. Słyszę to przy każdej okazji, powinnam się już przyzwyczaić i uodpornić, ale chyba nie potrafię. Za każdym razem te słowa bolą tak samo.

To będzie pierwsza zima bez Misia. Pierwsza choinka, której z nami nie doświadczy. Czuję smutek i tęsknotę, ale jednocześnie wierzę, że on jest teraz szczęśliwy gdziekolwiek się nie znajduje. Na pewno ma wokół siebie miłość i ciepło, na którą tak bardzo zasługuje. On nie miał łatwego życia; od początku nie chciany i olewany. Zrobiłam wszystko, aby swoje ostatnie lata miał wszystko co najlepsze.
I bardzo mocno wierzę, że jak przyjdzie mój czas, to znów będę mogła tulić go do siebie.


Nie jestem Katolikiem, nie wierzę w niebo. Bliżej mi do bycia Poganką, ale też nie jestem pewna czy to w pełni odzwierciedla to co czuję i w co wierzę.

Zdecydowaliśmy się na kremację ciała Misia, nie wyobrażam sobie, żebym mogła zostawić go w lecznicy. Nie oceniam nikogo za jego wybór; po prostu ja czułam, że jest to jedyna opcja. Na razie trzymamy prochy w domu; jeszcze nie jestem gotowa na podjęcie decyzji co dalej. Na pewno nie będzie pochowany na żadnym cmentarzu. Z resztą ja sama nie chcę być nigdy pochowana. Nie czuję tego… I dodatkowo nie chcę aby ktokolwiek czuł się w obowiązku odwiedzać i sprzątać mój grób raz do roku. Chciałabym po śmierci być skremowana; chciałabym aby moje prochy zostały rozsypane gdzieś na wyspie Skye. Albo wsypane do morza.


Dziewczynki mocno przeżyły odejście przyjaciela.

Purka i Amaya szukały go po naszym powrocie. 


Były zdezorientowane i zestresowane. Amaya nadal jeszcze podskakuje na gwałtowne dźwięki.


Jednocześnie widziały nasz smutek i były dla nas dużym wsparciem. Przez pierwszą noc wszystkie trzy spały z nami w łóżku. Przytulały, lizały po twarzy i mruczały. W normalnych warunkach to się nie dzieje - mamy inne przyzwyczajenia i rytuały.

Wydaje mi się, że zrozumiały co się wydarzyło. Pozwoliłam im dokładnie obwąchać transporter, oraz prochy, na wszystko miały tyle czasu ile potrzebowały. Były ewidentnie smutne.
Transporter i kocyk wyprałam jakoś po tygodniu.

Z kolei Hedwiga cofnęła mi się behawioralnie. Powróciły napady agresji. Cały czas jest poddenerwowana, gryzie nas; zaczęła się również wyładowywać na Purce. Purka ewidentnie się jej boi, cała sytuacja jest bardzo niekomfortowa dla nas wszystkich. Po konsultacji z behawiorystką zdecydowaliśmy się na ponowną socjalizację. Na ten moment Hedwiga i Purka są izolowane. Z obiema pracujemy; obie mają włączoną suplementację, która ma za zadanie trochę je odstresować. Powoli wprowadzamy krótsze i dłuższe widzenia. Na razie cały proces wygląda całkiem obiecująco. 


Hedwiga w całej tej sytuacji straciła najwięcej - Miś był jedynym kotem, który chciał się z nią bawić; jedynym który wchodził z nią w jakiekolwiek interakcje, czasami mył albo kładł się koło niej; lubił ją. Purka nie przepada za zabawą z kotami, woli zabawę z ludźmi. Amaya generalnie nie przepada za Hedwigą, potrafi żyć obok niej, ale nie spędza z nią czasu. Prawdę mówiąc do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo Miś łączył nasze stadko kotów. On kochał wszystkich i wszyscy kochali jego.


Bez niego nic już nie będzie takie samo.




To co pomogło mi się trochę odstresować tuż po stracie Misia, to lalki Waldofskie. Zacznijmy od tego, że już samo oglądanie filmów na YouTube Fig and Me nastraja pozytywną energią. Aż chce się złapać za igłę i szyć! 




Uszyłam kilka lalek i tak sobie myślę, że pewnie niedługo powstanie ich więcej. Może już nie w takim tempie jak na początku, ale gdzieś tam w głowie mam jeszcze kilka pomysłów. Podoba mi się idea ich tworzenia - wyłącznie z produktów naturalnych, bądź pochodzących  ‘z drugiej ręki’. Chodzi o to, aby wspierać bycie eko i nie generować “nowych śmieci”. Z punktu widzenia Matki Ziemi każda nowo powstała rzecz, która się nie rozkłada jest śmieciem. Te lalki są przyjazne środowisku.






Powoli wracam też do listów. Miałam przerwę; nie czułam się komfortowo, a to niestety ma spory wpływ na listy. Moi listowi znajomi to w większości bardzo wyrozumiałe osoby, więc dali mi tyle czasu ile potrzebowałam, żeby jako tako dojść do siebie. Nie mogę powiedzieć, że już w pełni jest ok, ale na pewno czuję się lepiej.

Ostatnie listy jakie stworzyłam są w zimowym klimacie i nawiązują niekiedy do nadchodzących świąt. Myślę, że w grudniu temat listów jest już tematem zamkniętym. W styczniu planuję motyw zimowy i noworoczny.






W kontekście Sylwestra i Nowego Roku - nie planuję nic konkretnego. Spędzimy go w domu z młodą i kotami. Zrobimy jakieś przekąski (ale nie za dużo, bo na moich nowych lekach jem ekstremalnie mało) i pogramy w planszówki, bądź obejrzymy jakieś filmy. Albo zrobimy coś kreatywnego. No i jak zawsze pozasłaniamy okna, żeby futerka nie stresowały się fajerwerkami. Będzie na spokojnie.

A u Was jakie plany na święta i powitanie nowego roku? Życzę Wam, żeby to był ciepły i spokojny czas.
Tymczasem idę pakować prezenty! Zajrzę do Was już po weekendzie.


(fotografie kotów w tym poście autorstwa KociBzik)

8 komentarzy:

  1. Tej pustki nic nie zapełni...
    Wszystkiego dobrego mimo wszystko!
    Niech spełniają się marzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach te świąteczne życzenia - niestety zauważyłam, że wiele osób nie potrafi się ograniczyć do tego, czego druga strona naprawdę by pragnęła, bez dorzucania czegoś od siebie. Na każde z tych wspomnianych chyba bym się obraziła.

    W kwestii mojego pochówku powtarzam każdemu, kto tylko chce o tym słuchać, że nie chcę żadnych pomników, plastikowych kwiatów i zniczy, a jeśli komuś zależy na pielęgnowaniu pamięci po mnie, to niech posadzi drzewo czy jakąś inną roślinę i mi ją zadedykuje.

    Myślę, że nawet jeśli koty nie przeżywają żałoby w taki sposób jak ludzie, to jednak dostrzegają zmianę w otoczeniu i w zachowaniu domowników, wyczuwają emocje.
    Powodzenia w pracy z Hedwigą, oby udało się osiągnąć pożądane efekty.

    Chyba po raz kolejny się powtórzę, ale listy jak zwykle wyglądają super, lalki również świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiara nie musi czynić człowieka ani katolikiem ani prawosławnym czy kimkolwiek innym. Ważne jest to w co Ty wierzysz i czy masz Boga w sercu. A zrozumienie pewnych rzeczy przychodzi z czasem. Zależy od tego czy szukasz prawdy.

    Śliczne są te Twoje koty. Małe żywe arcydzieła stworzenia.

    Właśnie mi przypomniałaś jak ja tęsknię za pisaniem listów... Ileż to lat minęło od napisania ostatniego...

    Ja nic kompletnie nie planuję na Sylwestra, pracuję do późna, nawet nie myślę by po robocie iść na imprezę. Raczej więc wejdę w Nowy Rok w piżamie. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że ten rok i u nas i u Was był ciężki, ale mimo wszystko życzę wszystkiego dobrego w następnym <3

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję, że ten rok będzie mniej smutny dla Was. Misio na pewno patrzy na Was i na swoje kocie towarzyszki!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę Wam wszystkiego dobrego w 2022! Oby ten rok był lepszy od poprzedniego. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie mieliście ciężki czas i na pewno pożegnanie kotka nie było dla Was łatwe, tym bardziej że zwierzęta są jak rodzina. Kotki są bardzo mądre i to pokazuje, że też mają swoje emocje i muszą zaakceptować nowa sytuację bez swojego przyjaciela, który odszedł.

    Życzenia świąteczne jak i czasami urodzinowe od rodziny są mega raniące, często lepiej byłoby powiedzieć po prostu wszystkiego najlepszego zamiast wymyślać różne rzeczy. Ja urodziłam, 3 tyg potem już rodzina się mnie pytała kiedy kolejne dziecko.

    Sylwestra spędziliśmy w domu, o 21:30 poszliśmy spać (rzeczywistość z niemowlakiem w domu), ale mały 5 min przed północą mnie obudzi bo akurat było jego pora karmienia więc tak wyglądała nasza zeszłoroczna zabawa sylwestrowa.

    Cudowne lalki tworzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. współczuję ogromnie! :( strata kociego przyjaciela, generalnie zwierzęcego przyjaciela, jest zawsze opatrzona jest ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Nawet jeśli się tego spodziewamy z powodu stanu zdrowia czy podeszłego wieku zwierzaka.

    OdpowiedzUsuń

Instagram