Kreatywność nie śpi



Luty zdecydowanie był dla mnie dobrym miesiącem. Z resztą marzec (mimo zamknięcia w domu przez większość czasu) także.
To był czas pełen wyzwań, nauki i kontaktu z ludźmi. To ostatnie zaczęło mi w ostatnich latach sprawiać problemy, nie umiałam (i jeszcze nadal nie umiem) uczestniczyć w życiu towarzyskim. Mam niewielu ludzi wokół siebie. Jestem raczej skryta i nie mówię wiele o sobie - pewnie dlatego nie mam przyjaciół.
Przez całe życie słyszałam, że swoim charakterem odsuwam innych od siebie; jeśli chcę mieć przyjaciół, to muszę zmienić siebie, swoje podejście do życia i nastawienie.
Nie umiem znaleźć ani jednego takiego momentu w czasie swojego (praktycznie) całego dzieciństwa, kiedy czułabym się w pełni akceptowana. Zawsze dla kogoś coś było źle.
To właśnie jest jeden z głównych powodów mojego wycofywania się. Wtedy nauczyłam się żyć sama i dla siebie. Jeśli ludzie nic o Tobie nie wiedzą, to nie mogą Cię akceptować lub nie akceptować. Nie mogą też wykorzystać Twoich słabości, dla własnej rozrywki.
Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek jeszcze będę umiała zaufać ludziom, może z czasem nauczę się ignorować przykre słowa i niedojrzałe zachowania. Być może osiągnę ten stan zen, w którym człowiek potrafi odnaleźć sam w sobie elementy, które dają siłę nawet wtedy, kiedy jest ciężko.
Uczę się. Bo człowiek uczy się całe życie.
Teraz uczę się czym jest zaradność, regularność, bycie towarzyskim… Poznaję na nowo poczucie akceptacji; to, że ktoś może być miły i sympatyczny ot tak - bez żadnego powodu. Uczę się też na nowo organizacji czasu, w której jeszcze kilka lat temu czułam się mocna. Ale człowiek zapomina takie rzeczy, jeśli nie ma konieczności z nich korzystać.




Pierwszy pełny miesiąc w nowej pracy za mną. Te tygodnie zleciały mi momentalnie. Mam wrażenie, jakby to wciąż był jeden z moich pierwszych dni. Nadal czuję się tą nową. Ale nie chciałabym, aby to co piszę miało negatywny wydźwięk, bo w tym wypadku “bycie nową” nie kojarzy mi się z negatywnymi emocjami - wręcz przeciwnie.
Wszyscy są pomocni i mili. Uśmiechają się. Mówią różne rzeczy, tłumaczą, pokazują. Nie mam tutaj na myśli tylko zakresu obowiązków - to dotyczy wszystkiego, choćby lokalizacji ogólnodostępnego odkurzacza.
Mam fajny zespół i ciekawych ludzi wokół siebie. Cały czas się rozwijam i dowiaduję nowych rzeczy - z zakresu zarówno projektu, jak i samych narzędzi.




Fakt, że muszę wejść w nowy rytm, więc mam póki co mniej czasu na rękodzieło i spacery. Myślę jednak, że powoli zacznę nadrabiać zaległości.
Zarówno w kontakcie z przyrodą jak i z robótkami ręcznymi.

Póki co mogę się pochwalić kolejnymi listami oraz moim kalendarzem na marzec. Wprawdzie odpisanie na list zajmuje mi teraz średnio kilka dni dłużej, jednak nie wyobrażam sobie, żebym miała z tego zrezygnować.








































Założyłam też kanał na YouTube, gdzie wrzucam krótkie time-lapsy z procesu tworzenia kopert, kartek i bullet journala. Jeśli chcecie obejrzeć jak działam, to możecie zrobić to tutaj: Scrapbooking by Alex.

Zrobiłam też wreszcie świeczki sojowe. W sumie robiłam je razem z mężem - mieliśmy przy tym świetną zabawę. To była nasza pierwsza próba, więc proszę o wyrozumiałość ;)
Testowaliśmy barwniki i olejki zapachowe. Niektóre zapachy są ładne, inne jak dla mnie za mocne. Kolory wyszły różnie - jedne pasują idealnie, inne wyszły fatalnie. Ale nie powiedziałam jeszcze swojego ostatniego zdania w kwestii świeczek.
Te, które powstały do tej pory pójdą na aukcje charytatywne (zostawiłam sobie w domu dwie sztuki).




Moja bransoletkowa wena nadal trwa. Zrobiłam nową bransoletkę z opalem welo (jestem zakochana w tym kamieniu!) Kupiłam też małą bryłkę tego minerału, ale czekam na dostawę wierteł diamentowych, aby móc w nim zrobić precyzyjny otwór.




W ostatnim czasie zamówiłam jeszcze więcej koralików z kamieni - stworzyłam i nadal będę tworzyć więcej bransoletek.

























Przy okazji zamówienia kolejnych bransoletek od Stampp znów wyżyłam się artystycznie - pozmieniałam sznurki i dodałam im własnego “designu”.
Bardzo lubię bransoletki od tej niewielkiej węgierskiej firmy, ale zawsze zamieniam łańcuszek na sznurki.
Nowo-zamówione bransoletki są trochę mniejsze i cieńsze. Trochę szkoda, bo wolałabym gdyby pozostały takie jak dawniej. Jednak nadal ich styl jest rewelacyjny.
Na zdjęciu poniżej widać różnicę w wielkości tych dawniej (kotek i planeta)  i teraz (listek i drzewo).




Jeśli chodzi o zamówienia, to kupiłam sobie także ręcznie robioną biżuterię o symbolice słowiańskiej. Lunula i pasujące do niej kolczyki są od utalentowanej polskiej rękodzielniczki Ani.




W ramach mojej silnej potrzeby stania się bardziej eko (nie mylić z eko-terrorystką) planuję wymienić większość rzeczy na przyjazne środowisku. Dla uściślenia - chodzi mi o rzeczy, których sama używam.
Kupiłam sobie więc 2 zestawy reużywalnych płatków kosmetycznych i rękawiczek do mycia twarzy. Takie piękne zestawy szyje The Miss Cat.







Testuję też przyjazne środowisku podpaski i tampony. Są wprawdzie jednorazowe, ale wykonane z ekologicznych materiałów. Nie potrafię się przekonać do wielorazowych podpasek, tak samo jak nie byłam w stanie używać wielorazowych pieluch dla Mai.
Zdecydowałam się na zakup produktów Your Kaya. Tampony mi kompletnie nie podpasowały, definitywnie będę szukać innych. Brak aplikatora jest chyba największym minusem. Ogólna jakość - ujdzie. Z kolei podpaski dzienne - wygodne, odpowiednio chłonne. Jedyny minus jest taki, że dość szybko się odklejają.
Jeszcze nie wiem, czy zdecyduję się na kolejne zamówienie, ale nie wykluczam takiej opcji.
W najbliższym czasie będę chciała wypróbować szampon w kostce. Słyszałam bardzo wiele przychylnych opinii na ten temat. Nie zrobiłam jeszcze porządnego researchu odnośnie dostępnych na rynku firm, które je produkują. Preferencyjnie chciałabym skorzystać z usług polskiej firmy; najlepiej jakiejś niewielkiej manufaktury. Jeśli używacie i możecie polecić kogoś, to chętnie się zapoznam z asortymentem.

Powoli zaczynamy też planować nasze wakacje w tym roku.
Na pewno jedziemy na dwa festiwale metalowe do Czech. Mamy już kupione bilety.
Na Metalfest Open Air udamy się razem z Mają, natomiast Masters of Rock to czas tylko dla mnie i A.
Jeszcze nie mamy sprecyzowanych planów co do road tripów, ale wstępnie myśleliśmy, żeby po Metalfeście pojechać z Mają gdzieś “w dół mapy”. Jak będzie - zobaczymy. Spontaniczne wyjazdy są zazwyczaj najfajniejszym pomysłem.
Road-tripu we dwoje też jeszcze nie zaplanowaliśmy, ale powoli pojawiają się pierwsze pomysły.

Nie mam pojęcia jak będzie rozwijała się sytuacja epidemiologiczna; do czerwca zostało jeszcze trochę czasu. Trudno mi przewidzieć co nastąpi, więc konkretne planowanie czegokolwiek i tak nie miałoby sensu w tym momencie. Akurat bilety na koncerty kupiliśmy wcześniej, zanim Europa była zainfekowana.
Temat koronawirusa zmienia się w błyskawicznym tempie i powiem szczerze, że cała ta sytuacja już mnie trochę męczy. Ludzie, którzy nad wyraz panikują, maniakalnie kupują rzeczy, albo boją się wyściubić nos z domu. Rozsądna prewencja ma sens, ale nakręcanie się to wg mnie idiotyzm.



(źródło: google)

Co jeszcze u mnie nowego?
Po pierwsze w ramach mojej fundacyjnej działalności poprowadziłam wspólnie z koleżanką warsztaty tworzenia zabawek dla kotów przy użyciu materiałów z recyklingu.
Używaliśmy pudełek kartonowych, rolek po papierze toaletowym i ręcznikach kuchennych, taśm po pakowaniu paczek, wytłoczek do jajek i patyków z lasu.
Powstały wędki do zabawy z kotami oraz ograniczniki na jedzenie. Uczestnicy wykazali się sporą kreatywnością i sami wymyślali design swoich ograniczników.
Całość wypadła naprawdę super!






W kwestii samorozwoju w zakresie wolontariatu mam na swoim koncie kolejny mały kroczek do góry. Ostatnio wiozłam jedną z naszych podopiecznych do domu stałego.
Rozmowa przedadopcyjna była już co prawda przeprowadzona i wszystko było ok. Nie mniej jednak jak zawiozłam naszą Bonę miałam za zadanie sprawdzić czy okna są zabezpieczone; miałam także powiedzieć o niej parę słów i wprowadzić nową właścicielkę w to jak powinna zaaranżować mieszkanie, aby było przyjazne kotu.
Bona jest aktualnie moją prawie sąsiadką, a jej pańcia, to bardzo miła osoba.
W przeciągu tego roku mam dołączyć do grupy osób przeprowadzających rozmowy przedadopcyjne w Warszawie w dzielnicach Mokotów, Ursynów i Wilanów (plus najbliższe okolice). Jestem podekscytowana.

Moje ukochane koty mają się nieźle.
Ostatnie badania moczu wyszły względnie dobre. U Amai pojawiły się kryształy, ale jednocześnie moja czarnulka sika normalnie, nic nie boli i z chęcią się bawi. Obserwujemy i w razie problemu będziemy działać.







Misiowe badania krwi pod kątem tarczycy nadal nie są za dobre. T4 ma za wysoką wartość, więc zwiększyliśmy odrobinę dawkę leku. Kolejna kontrola za miesiąc.




Jestem też po pierwszych wizytach u kociego dietetyka z Purką. Agnieszka ułożyła nam przepis na BARF na kolejny miesiąc. Mamy więcej zaleceń niż sama dieta, ale nie będę się wdawać w szczegóły, bo nie ma to większego sensu. Purka, która generalnie nie przepada za ruchem bardzo mnie zadziwia, bo polubiła nową tradycję zabaw wieczorami. Do tej pory z uwagi na rodzaj pracy zazwyczaj bawiłam się z  nią rano albo w ciągu dnia. Aktualnie, kiedy zmiana pracy zmusiła mnie do przełożenia zabaw na wieczór, Purka zdaje się być bardziej otwarta i chętna do zabawy. Skacze, biega, łapie piórka w zęby i chowa się z nimi pod poduszką. Wygląda to uroczo. No i co istotne, nasze zabawy wydłużyły się z ~10 do ~40 minut. To Purka ustala ile chce się bawić danego dnia.







To co chciałam Wam jeszcze pokazać w tej (i tak już długiej notce), to ciuchy, które ostatnio sobie zamówiłam z Toonzshop.
Jestem mega zadowolona z zakupu, chociaż liczyłam na to, że swetry i bluza będą nieco grubsze. Nie mniej jednak jakość materiałów jest wysoka i myślę, że to nie są moje ostatnie zakupy od tej firmy.




























Kupiłam też ręcznie robiony plecaczek. Tkanina w kotki jest przeurocza i dodatkowo wodoodporna. Zamawiałam od Rykkjo i będę ją polecać wszystkim i zawsze. Bo nie dość, że jakość worko-plecaka jest wysoka, to całość jest po prostu kapitalna! Kotki, kosmos i brokat to połączenie idealne!




Aktualnie jestem na etapie testowania kolejnych nieuczulających lakierów hybrydowych. Tym razem kupiłam lakiery od Kabos Gelike. Zważywszy na to, że poprzednie nieuczulające lakiery uczuliły mnie dopiero po 2-3 tygodniach wolę póki co nie ogłaszać sukcesu. Choć po cichu na niego liczę. Pomalowałam paznokcie nowymi lakierami dopiero raz i na ten moment nic się nie dzieje, ale cholera wie - tak naprawdę wszystko się może jeszcze wydarzyć.
Jakościowo jestem z nich zadowolona - są praktycznie tak samo trwałe jak poprzednie lakiery, które stosowałam. Zamówiłam póki co zestaw próbny - bazę, top i 2 kolory. Intensywność kolorów oceniam tak 7/10. Ta marka daje zdecydowanie mniej pigmentu na tą samą objętość w porównaniu do hybryd innych firm. Czerwień na spokojnie kryje przy 2 warstwach, ciemny szary - dla mnie dwie warstwy są już ok, ale przy położeniu trzech kolor wygląda znacznie lepiej. Jeśli mój organizm zaakceptuje te lakiery, to będę zamawiać kolejne kolory i wtedy powiem na ich temat nieco więcej.
Na ten moment - mimo, że nie są idealne - jestem z nich zadowolona. Lubię mieć pomalowane długie paznokcie, nie wyobrażam sobie jednak powrotu do klasycznych lakierów. Klasyczne lakiery po pierwsze schną wieki, po drugie trzymają się na moich paznokciach maksymalnie dobę i dodatkowo strasznie śmierdzą przy nakładaniu. Jeśli z hybrydami nie wyjdzie, to chyba wolę nie stosować żadnych lakierów, niż wrócić do klasycznych.
Trzymajcie więc kciuki! Obym nie musiała już szukać kolejnych hybryd dla alergików ;)

Na koniec jeszcze kilka zdjęć kotów i natury, w ostatnim czasie zrobiłam ich całkiem sporo.
























































P.S. Chciałabym tylko jeszcze wspomnieć, że ten post nie jest sponsorowany. Opisałam Wam produkty, które w ostatnim czasie kupowałam, dlatego, że uznałam, że warto ;) Starałam się pokazać zarówno ich wady jak i zalety. Jeśli więc zastanawiacie się nad wiarygodnością mojego postu, to uspokajam - nikt mi nie płaci, nie planuję współpracy w ramach bloga. Chcę, aby to miejsce pozostało tylko moje; niepodatne na żadne wpływy.
Nie oceniam osób, które decydują się na reklamę w postach, po prostu sama tego nie chcę praktykować.

26 komentarzy:

  1. Jestem słaba w relacjach międzyludzkich, wrażliwa na krytykę, wolę się nie odsłaniać niż dawać możliwość, że ktoś mnie zrani. Dlatego też najbardziej swobodnie czuję się we własnym towarzystwie. Z czasem zdałam sobie sprawę, że nie muszę odpowiadać innym ludziom, tak samo jak mnie nie musi się podobać wiele rzeczy u innych. Ale wspierające, akceptujące towarzystwo zawsze jest w cenie.
    Tamponów zaczęłam używać niedawno (i mam mieszane uczucia, obok zalet jest też lista wad) i też zdecydowałam, że jeśli używam, to wolę te przyjaźniejsze dla ciała. Chociaż moja mama ma jeszcze taki zapas OB, których już nie zużyje, że chyba je też wykorzystam. Z tych bardziej eko wypróbowałam Masmi z Rossmanna. Dają radę, choć be szału, mam wrażenie, że nie nasączają się równomiernie. Na aplikatory nie zwracam uwagi, bo mi się wydaje, że aplikator by mi utrudniał.
    Szampon w kostce wypróbowałam też z Rossmanna, żółty Biovene - ujdzie, ale na góra kilka myć, na dłuższą metę włosy stają się brzydsze, tłuściejsze i trudniejsze do opanowania. Skład niewiele się różni od syndetu do mycia ciała, więc myślę, że cena też nieco przesadzona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie że masz pracę która cię zadowala, to jest najważniejsze :)

    A jeśli chodzi o relacje międzyludzkie to są tzw. ektrawertycy i introwertycy, niektórzy po prostu wolą samotność niż grono znajomych i to też jest dobre, najważniejsze, żeby akceptowała siebie i doceniła pozytywne strony swojego życia :)Pozdrawiam i wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam Koty zabezpieczam na wszelki wypadek ;)
    Bądźcie zdrowi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej zaciekawiła mnie świeczka, ślicznie wygląda, no i fajny pomysł na twórcze i pożyteczne zajęcie, zwłaszcza jak rodzina się przyłącza :). Gratuluję dobrego początku w nowej pracy, może się okaże że to Twoje ulubione miejsce na ziemi? Przyjazne miejsce pracy potrafi zmienić nastawienie człowieka do innych i do siebie samego. Życzę Ci wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie potrafią być zwykłymi fajfusami. Zaraz Cię poustawiam! Nie możesz dać sobie czegoś wmówić. Każdy ma określoną wizję człowieka, z którym lubi przebywać i wcale wszyscy lubić Cię nie muszą. Skąd jednak pewność, że nie ma ludzi, którzy by z Tobą przystanęli na dłuższą chwilę? Składamy się z przeciwności i potrafimy mieć okropne momentami charaktery, ale to jako ludzi nas nie definiuje.

    Nie masz się zmieniać całkowicie, Olu! Oczywiście czasem warto spojrzeć na siebie z boku - w taki całkiem zdrowy sposób, ale bez równania się z ziemią. Nawet tą skrytością i brakiem otwartości możesz w którymś momencie wygrać, bo nie wpuścisz do swojego życia byle kogo. Uwierz mi. Poczekaj na człowieka, na dwóch. Tyle wystarczy. Nie musisz codziennie bywać z ludźmi, nikt od Ciebie tego nie oczekuje i nie łam się na pół za każdym razem, gdy pomyślisz że nie otacza Cię krąg ludzi. Nie musi.

    Głowa do góry, ściskam najmocniej.
    Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się podpisuję- nie warto na siłę zmieniać siebie, swoich przekonań dla innych. Czasem jednak trzeba nam spojrzeć krytycznym okiem, czy aby nasze cechy nie sprawiają przykrości nam i naszym bliskim. Piszę to dosyć późno, więc niestety składnia wygląda, jak wygląda;p ale na pewno wiesz o co mi chodzi.

      Spore zakupy poczyniłaś!
      Ściskam:-)

      Usuń
  6. Też Ci coś opowiem o sobie (w tym samym kontekście). Mam jedną przyjaciółkę. Mam męża. Mam rodziców, którym mogłabym powiedzieć wszystko. A jednak nie jestem osobą towarzyską, jestem małomówna i wolę pisać niż dzwonić.
    Przez całe dzieciństwo czułam się nieakceptowana przez rówieśników. Byłam szykanowana w szkole.
    Obecnie Polonia szwajcarska mnie nie lubi i tworzy rozmaite ploty na mój temat. Nie zapraszają mnie do siebie.
    Dzisiaj to wszystko spływa po mnie jak po kaczce. Kiedyś wpędziło mnie to w depresję. Mogło mnie tu nie być. Ale jestem i to sto procent silniejsza.

    My mamy zaplanowany road-trip na wrzesień, na drugą półkulę. Mam nadzieję, że plany wypalą, bo miesiąc temu kupiliśmy bilet lotniczy.
    Spodziewam się, że majowy wyjazd do rodziców nie wypali. Czyli nie będziemy się widzieć jakieś półtora roku przez to wszystko.

    Zabawki dla kotów, super! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy w szkole nie miałam przyjaciółki, kiedyś mnie to dołowało, dzisiaj już jestem z tym pogodzenia, nawet lubię ten stan. Mam jedną bardzo dobrą koleżankę i wystarcza mi 😉

    Co to ekologicznych, wielorazowych podpasek też się nie mogę przekonać, długo nad tym myślałam, ale chyba nie jestem gotowa. Tak samo jest z kubeczkiem 🤷‍♀️ nic na siłę. Po prostu jeżeli mam alternatywę, zamiast plastiku kupuję w szkle, nie biorę siatek w sklepie i wiele takich drobnostek. Małymi krokami do większej świadomości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym laptopkiem wyglądasz teraz jak ja. Tak samo... plus słuchawki :D haha

    Naucz się słuchać samej siebie, nie musisz być taka, jak inni. Twórz życie i historię taką, jaka pasuje Tobie samej :)
    Pozdrawiam i dodaje na Instagrama :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadal pozostaję pod ogromnym wrażeniem Twoich zdolności i kreatywności!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie lubię tego uczucia bycia nową. Brrr! Coś strasznego! Zdecydowanie wolę być w firmie STARYM WYŻERACZEM :D
    Z szamponów w kostce używałam Naturologii i były fajne - włosy się nie przetłuszczały i były mega błyszczące, co mnie zaskoczyło, bo po szamponach naturalnych zawsze miałam takie tępe i matowe włosy.
    Aj uwielbiam te Twoje koty!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobry wieczór!
    Nawet nie wiesz, jak dobrze jest mi czytać, ale luty i marzec to były dla Ciebie dobre miesiące, mimo wszystko. Mam nadzieję, że i kwiecień taki będzie. (i maj, i czerwiec, i lipiec i każdy miesiąc!) Jeśli chodzi o życie towarzyskie i akceptację; to doskonale Cię rozumiem w tej kwestii, bo to, co napisałaś, mogłabym spokojnie podpiąć pod siebie i obyśmy w pewnym momencie przyzwyczaiły się do tego, że ktoś może być miły dla nas, ot tak, bez żadnego powodu i nie doszukiwać się w tym, muszę użyć tego słowa, spisku.
    Bardzo brakowało mi i Twoich listów/kalendarzy (które swoją drogą, bardzo mnie inspirują do tworzenia czegoś swojego, piękne są te rzeczy, które robisz! dlatego, o mój boże, jak ja się cieszę na Twój kanał na Youtubie. Będę śledzić!!) i Twoich kotów. Przeurocze Słodziaki. Uwielbiam plecaczek w kotki, jest kochany. (w ogóle jakie ładne rzeczy są na rykkjo, nie słyszałam wcześniej o tej stronie)
    Trzymaj się ciepło i zdrówka dla Wasz wszystkich tam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Currently it is most appropriate to reduce contact with anyone so that we avoid the spread of the corona virus. Your scrapbook work inspired me ..., I am interested in making it also for my activities to stay at home.

    Stay safe
    Grretings from Indonesia

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo utożsam się z Tobą jeśli chodzi o to, co napisałaś w pierwszych zdaniach tego wpisu. Mam bardzo podobne problemy i przemyślenia. I życzę nam, żebyśmy osiągnęły, jak to pięknie nazwałaś, stan zen. Jesteśmy jeszcze młode (chociaż na różnych etapach życia), a praca nad sobą to długotrwały proces, więc nauka spokoju i akceptacji przed nami wraz z doświadczeniami, nowymi ludźmi, miejscami...

    P.S. uwielbiam te koty <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Doskonale Cię rozumiem, poznawianie nowych osób jest dla mnie niezłym wyzwaniem.
    Uwielbiam Cię po prostu, jesteś najbardziej kreatywną osobą jaką znam (co prawda tylko wirtualnie). Cudownie wygląda ta świeczka, rewelacyjna jest. Kopertami i Twoim bullet journal jestem zauroczona, koniecznie musze zobaczyć Twój kanał na yt.

    Kociaki są urocze, tyle radości na zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Żyć sama i dla siebie" - żyć dla siebie to nie jest wada, w tym jest jakaś prosta mądrość... Lubię naturalne świece więc podziwiam te które stworzyłaś, wyszło uroczo, podziwiam rękodzieło - zawsze. I mam do niego szacunek. Dużo się u Ciebie dzieję... Życzę by koncerty mogły się odbyć, wszystkim tego życzę bo to będzie znaczyło że już jest lepiej... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś miałam bardzo duży problem z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi, najlepiej w ogóle bym ich nie widywała. To było w szkole, raczej nie byłam osobą lubianą, dogryzano mi z różnych powodów... mimo to coś nagle się zmieniło, poznałam przystojnego i ciekawego w środku chłopaka, znalazłam tyle przyjaciółek, że każdy dzień miesiąca mogłabym spędzać z inną i rozmowa z ludźmi przestała mi sprawiać problem. To było w tedy, kiedy rozkręciłam się w pisaniu bloga. Z czasem zaakceptowałam siebie taką jaką jestem. Z doświadczenia też wiem, że nie wszyscy ludzie zasługują na przyjaźń i lepiej w niektórych momentach życia być samemu. Tak czy inaczej... nie ważne co zrobisz, najważniejsze jest to byś odnalazła swoje szczęście. Inni ludzie są do tego niepotrzebni :) Zresztą, spójrz ilu masz przyjaciół tu- swoich wiernych czytelników. Ja zawsze chętnie porozmawiam :) Jesteś najbardziej twórczą osobą w blogosferze, przysięgam! Kolejne zachwycające cuda :) Chciałabym mieć taki talent (i taką cierpliwość) :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobrze,że jesteś kreatywna i tworzysz❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Mamy podobne charaktery. Chodź ja mimo trudności w relacjach z ludzi jestem bardzo gadatliwa. Jak mam dobry dzień oczywiście :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Przede wszystkim w nawiązaniu do poprzedniej notatki, gratuluję Ci nowej pracy :-) Fajnie, że miło Cię przyjęli i że dobrze się w niej czujesz.
    Jeśli chodzi o relacje z ludźmi to mam tak samo jak Ty ale w pełni to akceptuję i nie czuję potrzeby żeby to zmieniać.
    To super, że kreatywność, wena i chęci do działania Cię nie opuszczają. Badzo podobają mi się robione przez Ciebie cudeńka.
    Ja ostatnio popadłam w niechciejstwo i nawet to co zazwyczaj sprawia mi przyjemność, teraz mnie nie bawi.
    Ale to mi przejdzie tak, jak zawsze.
    Obecna sytuacja pokrzyżowała plany wielu osobom. Mnie również. Nie tylko te wyjazdowe ale i inne. Ale jak napisałam u siebie 'co się odwlecze to nie uciecze':-)
    Miziaki dla kotełków:-)
    Trzymaj się zdrowo i nie trać pogody ducha. Spokojnych, pysznych i radosnych Świąt, Olu!

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepiękne są Twoje bransoletki, sprzedajesz je?
    Mam nadzieję,że do czerwca będzie lepiej i spokojnie pojedziesz na festiwale! Ja mam w czerwcu koncert Podsiadły na stadionie i nie wiem czy będzie czy też nie? Pewnie najbliższe tygodnie,a raczej liczby chorych coś tu rozjaśnią!
    Już mnie kuszą spacery nad morzem, a tu tyle ograniczeń!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprzedaję jak ktoś do mnie napisze. Wtedy mówię jakie kamienie posiadam w danym momencie i jakie są opcje :) W zależności od materiałów piszę jakie są koszta. Jeśli ktoś chce, żebym zrobiła bransoletkę/naszyjnik z materiałów których nie posiadam, to wzrasta minimalny koszt zamówienia (wtedy raz mi się zdarzyło, że 3 przyjaciółki wzięły coś na jeden koszt wysyłki - to były akurat szydełkowe rzeczy, ale taką samą mam zasadę ze wszystkim co tworzę). Nie prowadzę typowego sklepu z biżuterią, bo nie miałabym na to cierpliwości :D

      A koncerty z tego wszystkiego raczej nie wypalą :( Będą najprawdopodobniej przełożone na kolejny rok.

      Usuń
  21. Koniecznie muszę wpaść na twój kanał, żeby w końcu na własne oczy zobaczyć jak powstają te cudeńka!! Mam nadzieję, że sytuacja z coronavirusem trochę się poprawi, a Tobie uda się pojechać na koncert, a mi napisać spokojnie matury.
    Plecaczek jest przecudowny. Masz rację połączenie kotków, brokatu i kosmosu to najlepsze co mogło nas spotkać hah.
    Życzę spokojnych i radosnych Świąt!
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Też zawsze byłam dla innych nie taka, niemal wszyscy chcieli mnie zmieniać. I też nie jestem towarzyskim rekinem. I po dziś dzień nie posiadam umiejętności nawiązywania kontaktu z ludźmi. No może pisząc to jeszcze jakoś w miarę idzie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeboskie masz koteły i... włosy! <3
    Tworzone Toje ręką rzeczy to jakieś cuda normalnie :) Mnie kusi zrobienie własnych świec, ale w dzieciństwie pamiętam jak babcia uprawiała "produkcję" tych domowych na Święto Zmarłych i tak jakoś źle mi się kojarzą niestety :D

    OdpowiedzUsuń

Instagram