Wakacyjno - powakacyjnie

Miałam usiąść do tego wpisu wcześniej, ale ciągle coś się działo. Tak więc wpis wyjazdowy połączę z nie-wyjazdowym. Ale dzisiaj dla odmiany nie będzie dużo tekstu.
Zacznę więc od Trójmiasta.
Trójmiasto w długi weekend to zdecydowanie opcja dla osób akceptujących dzikie tłumy ludzi. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jadąc gdzieś w czasie, kiedy wszyscy mają wolne będzie bardziej gęsto niż zwykle, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo.
Człowiek na człowieku, auto na aucie - wejście do restauracji w porze obiadowej graniczyło z cudem.
Powrót w niedzielę był ciekawy - stacje benzynowe przeżywały takie oblężenie, że cały pas do zjazdu oraz 2-3 km prawego pasa autostrady były kolejką do wjazdu.

Ale mimo wszystko, wyjazd zaliczam do udanych.





Udało mi się zobaczyć z moją kumpelą z Gdyni - Pamelą. Trzymamy się bliżej chyba jakoś od ponad roku, ale mam wrażenie, jakbym znała ją całe życie. Chociaż totalnie się od siebie różnimy, to mamy tysiące tematów!
Miałam okazję poznać koty Pameli - dziewczyny są cudowne, mogłabym je głaskać do końca świata.




W trakcie naszego pobytu w Gdańsku odbywał się Jarmark Dominikański.
To, co głównie mnie interesowało, to rękodzieło. Widziałam całą masę ślicznych produktów wykonanych z pasją i miłością.
Ceny - bardzo różne. Niektóre przedmioty wyceniano racjonalnie, inne nie.
Udało mi się nabyć cudowny brudno-żółty plecaczek od aleWorek. Projekt, jakość i prostota skradły moje serce.


Jako że wyznaję zasadę: „bez kawy nie zaczyna się dnia”; a także „każda pora jest dobra na kawę”, miałam okazję odwiedzić kilka fajnych kawiarni.
Jakie lokale mogę polecić ze swojej strony:
  • niezmiennie Drukarnia (Gdańsk) - bardzo polecam spróbować kalitę! Lepszej nie piłam nigdzie wcześniej
  • nowe odkrycie kawiarnia Happy People (Gdynia) - świetna atmosfera, fantastyczny flat white (nie na brazylii) i przepyszne rogaliki z różą
  • Kawiarnia Tłok (Gdynia) - miejsce którego nie udało mi się odwiedzić poprzednim razem. Bardzo hipsterski klimat, cisza, spokój, ładna i bardzo prosta zastawa
  • pączkarnia Pączuś (Gdynia) - co prawda nie ma tam kawy (a jeśli jest, to na pewno nie specialty), ale pączki są przegenialne, dobrze że nie mieszkam w Trójmieście, bo chodziłabym tam codziennie!
  • 100cznia (Gdańsk) - kontenery ustawione przy stoczni. Craftowe piwo, foodtrucki, rozstawione leżaki. Nic więcej nie potrzeba do szczęścia.


W czasie naszego wyjazdu trafiła nam się fajna pogoda - nie było upałów, ale jednocześnie było na tyle ciepło, że dało się pochlapać w morzu. W zasadzie było głównie słonecznie.


Z kolei Warszawa w tym czasie (oraz po naszym powrocie) przypominała wielką i bezlitosną patelnię.
Roztapiałam się nawet, jak nie robiłam nic konkretnego. O rolkach w te upały nie było mowy.

Jednak jesień to moja ulubiona pora roku. Cieszę się, że upały odpuściły ustępując miejsca chłodnym porankom.
Z wielką przyjemnością wyciągnęłam z szafy moje swetry, już za moment będzie idealna pogoda żeby je założyć.


W tym miesiącu nadal było kreatywnie, choć w trochę mniejszej ilości niż wcześniej.
Rozwijam sklep, tworzę więcej makram, powoli ruszam z profilami społecznościowymi.
Jeszcze nie próbowałam swoich sił w świeczkach sojowych, ale na wszystko przyjdzie czas.




Napisałam 3 listy. Mam jeszcze jeden w kolejce, ale z jego wysłaniem muszę się chwilę wstrzymać - adresatem jest dziewczyna, która przebywa w tym momencie na wakacjach.




Również bullet journal doczekał się w tym miesiącu więcej uwagi z mojej strony - z ogromną przyjemnością rysowałam kwiaty i wypełniałam dni.


Od 17 września zaczynam Hiszpański. Już się nie mogę doczekać!

Granie na gitarze elektrycznej idzie mi nie najgorzej, ale też nie jakoś mega wybitnie.
Robię drobne postępy, póki co nieustannie ćwiczę jeden utwór.



Test hybryd wegańskich jednak zakończył się fiaskiem. Niestety uczuliły mnie po 4 użyciach.
Robię więc kolejny co najmniej 3 miesięczny detox, po tym czasie będę testowała inne firmy.

Już jest oficjalny termin kolejnej edycji festiwalu Metalfest Open Air. Koncerty odbędą się między 5 - 7 czerwca 2020. Jest także kilka pierwszych potwierdzonych kapel - zagra m. in. Within Temptation, Running Wild i Sonata Arctica.
Bardzo, bardzo chcę tam pojechać.

Z nowości - ostatnio bardzo mi podszedł ser waniliowy. Jem go praktycznie co drugi dzień w ramach lunchu w pracy. Dodaję granolę, zboża ekspandowane, orzechy i owoce sezonowe. Lubię również dosypać gorzkie kakao. Jest zdrowo i pysznie.

Będzie nowy tatuaż. A może nawet dwa…
Zapisałam się póki co na jeden, ale rozważam rezerwację kolejnego terminu.
Jak zwykle - nie zdradzam szczegółów przed faktem, pochwalę się tatuażem jak już go zrobię.

Koty mają się dobrze. Psocą, bawią się i są szczęśliwe. Czasami mamy spięcia na linii Hedwiga - Misio albo Hedwiga - Purka. Hedwiga jest dla nich trochę zbyt szybka. Co prawda ze zdrowiem nic się (odpukać) nie dzieje, ale za moment będziemy robić kontrolne badania krwi i moczu. Misiowe IBD póki co nie daje żadnych objawów, na tym nowym sterydzie jego przewód pokarmowy ma się o wiele lepiej.







No i na koniec kilka migawek z azylowa.
Mamy nowe koty; po wakacjach ruszyło się też trochę adopcji, więc kilka szczęśliwych futerek mruczy już na swoich własnych kolankach, podusiach i kocykach; kilka kolejnych idzie lada moment na swoje.
Trzymajcie kciuki za kolejne domki!!









29 komentarzy:

  1. Trójmiasto jest oblężone chyba przez cały rok... Byłam w maju (rok temu chyba...) i też człowiek na człowieku. Restauracje mi nie były w głowie, bo ceny takie, że oczy z orbit wychodziły. Zwykły hamburger w przyczepie na ulicy kosztował 20 zł. Serio.

    Żółty worek w moim guście, noszę podobny. :)

    Najlepszą kawę piłam w Gdyni, gdzie mogłam sobie ją doprawić tak jak w domu to robię. Przyprawami korzennymi. Mają świetnie wyposażony bufet. Kawiarnia nie jest jakaś szczególna wizualnie i nie powala też okolicą, ale to nie było najważniejsze. Znajduje się przed dworcem, na drugiej stronie ulicy, obok wegańskiej burgerowni.

    Witaj w klubie miłośników jesieni i swetrów. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. I gitara, i zwierzęta i kawa i rękodzieło i jesień - uśmiech się maluje na mej twarzy bo i ja to lubię bo i ja tego szukam. ( tzn. nie gram na gitarze ,ale lubię słuchać i podziwiam tych którzy grają).
    Byłam w Gdańsku, Stare Miasto wspaniałe, ale ja lubię takie miejsca i stare klimaty chyba wszędzie. Fajne zdjęcia, zwłaszcza dziewczynka w za dużej bluzie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz ludzi jest już nieco mniej :) Ja w czasie Jarmarku staram się omijać centrum, bo nie przepadam za takimi tłumami i jak mogę , to nie bywam tam w ogóle ;) Choć czasem trzeba, ale cóż takie miejsce, latem u nas jest maksymalnie tłoczno, szczególnie w jakieś dłuższe weekendy;)
    Ja bym jeszcze do listy kawiarni dodała Lenia w Gdańsku, w samym centrum, jak dla mnie genialne miejsce z niesamowitym klimatem!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamietam te kawiarnie nad morzeem itp. BEz odlozonej na wakacje kasy - nie ma mowy, bo ceny zabijaja. Ale my w ogole rzadko jemy cos na miescie. Przewaznie w domu sie cos kombinuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Robisz wiele rzeczy :D Zacznę od tematu, który jest mojemu sercu najbliższy. Gitara! Co grasz, jak Ci idzie? Chętnie poczytam, czy grasz akordami, czy korzystasz z tab. Z kolei koty- czyli Twoja miłość- od zawsze były dla mnie hm.. te gorsze od psów, że się tak wyrażę :P. Ale być może o tym już pisałam;) Nie mniej jednak ten czarno- rudy Twojej kumpeli wygląda niezwykle ciekawie- takiego moje oczy jeszcze nie widziały;) Podróże, czyli moja kolejna zajawka to świetna sprawa. W Trójmieście jeszcze nie byłam, ale z pewnością nadrobię. Niunia wygląda słodko w tej borowej bluzie, mały urwis :D Życzę powodzenia we wszystkim co robisz. Niech Ci się udaje!

    Zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie byłam w Trójmieście, trzeba by kiedyś nadrobić. ;) Na wycieczki po Polsce wolę cieplejsze pory, więc jeśli się uda wybrać, to też pewnie pusto nie będzie.
    Fajny worek, bardzo mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W Trójmieście jeszcze nigdy nie byłam, ale chciałabym się kiedyś tam wybrać, na pewno poza sezonem bo nie przepadam za tłumami, chociaż pewnie takie popularne miejsca często mają dużo turystów przez cały rok.

    Wspaniałe zdjęcia, ja na gitarze kiedyś próbowałam się nauczyć, ale przerwałam, bo moje palce nie wytrzymywały. Chyba musze wrócic do nauki na pianinie, bo niestety przerwałam.

    Szkoda, że wegańskie hybrydy Cię uczuliły, obyś niebawem znalazła takie, którymi będziesz mogła normalnie malować bez żadnych niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzień dobry :)
    A Trójmiasto to jedno z moich marzeń. Oglądam zdjęcia i zawsze się zachwycam, ale tych dzikich tłumów to nie zazdroszczę. A koty Pameli (w ogóle jakie piękne imię!) to kolejne słodziaki, na których miło zatrzymać wzrok :)
    Ja również kocham jesień. Uwielbiam ten czas i cieszę się z moich dyni. Wyjątkowa pora roku i zgadzam się, że chłodne poranki i brak upałów - to sympatyczna wiadomość.
    W takim razie trzymam kciuki za dwie rzeczy: za domy dla kociaków i za Twój hiszpański. Dawaj znać, jak Ci pójdzie!
    A Twoje makramy motywują do tworzenia. Pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś często odwiedzałam tamte strony, ładne zdjęcia! Też nie zaczynam dnia bez kawy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mogłabym oglądać Twoje zdjęcia z kotami w nieskończoność :D
    Ostatnio byłam w Gdańsku w marcu, ale kiedyś - jakieś sto lat temu też załapałam się na ten jarmark latem. :) Kupiłam sobie wtedy drewniane kolczyki w kształcie kluczy wiolinowych :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne jest to pierwsze zdjęcie! :)

    Trójmiasto to po Krakowie chyba moje ulubione miasto z Polsce :) Strasznie bym chciała pojechać do Gdańska - ale mam trochu daleko...

    OdpowiedzUsuń
  12. Intensywnie, fajnie i miło spędzony czas- tak właśnie powinno być!
    Ten żółty plecaczek bardzo mi się podoba:-)
    Za jesienią nie przepadam ale z dobrą kawą i kotem na kolanach jest do przeżycia.
    W Krakowie przez całe wakacje były dzikie tłumy, teraz w końcu trochę się przerzedziło i człowiek wreszcie w miarę normalnie może przespacerować się po rynku:-)
    Wszystkie koty są super, Hedwiga ma bardzo figlarne oczy.
    Powodzenia w nauce hiszpańskiego!

    OdpowiedzUsuń
  13. Tworzysz przepiękne dzieła sztuki. Nawet na zdjęciach widać to staranne wykonanie.
    Ach, no i pozdrawiam koty!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdańsk jest przepięknym miastem, które cały czas tętni życiem. Co prawda ostatni raz byłam w maju, pamiętam, że była masa ludzi. Jednak wcale się nie dziwię, Starówka jest malownicza i przeurocza. Jarmark Dominikański jest niesamowity, uwielbiam rzeczy handmade.

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajny mix zdjęć. Dużo tu kotów u Ciebie. Kocham koty!

    Zapraszam do mnie :-)
    Mój blog - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie byłam w Trójmieście :( Bardzo, bardzo chciałabym je zobaczyć, może wybiorę się tam na urlop w przyszłym roku, skoro w tym byłam w górach :D tak będę skakać, raz Bałtyczek, raz Taterki :D Tak naprawdę, chciałabym odwiedzić jak najwięcej polskich miast, bo uważam, że mamy wiele do zaoferowania i wiele do pokazania nie tylko turystom, przede wszystkim, rodakom! Tak więc na pewno odwiedzę te wszystkie cudowne miejsca :) No to ma już cel obrany na przyszły rok, obym tylko o nim nie zapomniała :D Kocham twoje wpisy, są mega inspirujące! Pokazujesz że warto się rozwijać, warto mieć marzenia i do nich dążyć. Makramy, świeczki, własny sklep, gitara, gromadka kotów, blog- po prostu artystyczna dusza ! :) Pozazdrościć, naprawdę pozazdrościć i brać przykład! :)
    Wygłaskaj ode mnie kociaki!
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. W Pączusiu dają najlepsze pączki, jakie w życiu jadłam! Przysięgam <3 fajnie, że tam trafiłaś. Fakt... długo weekend w trójmieście to gwarantowane dzikie tłumy :) podziwiam makramy, masz talent :) obserwuję I zapraszam do siebie :):*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak miło wspominam nasz ostatni wypad do Trójmiasta. Czas tak ucieka, bo to było 3 lata temu, we wrześniu. Przez tydzień było nawet fajnie i spokojnie, pogoda też dopisała.
    Kociaki słodziaki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem z okolic Gdańska i wiem ile ludzi potrafi być tam podczas jarmarku. Tak czy siak uważam że to super miasto i się cieszę że mam tak tak blisko. Drukarnia to moja ulubiona kawiarnia :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaki artystyczny post. Kocham Trójmiasto, zawsze kiedy mam chwilę to się wybieram <3 Podobają mi się zdjęcie, Twoje listy i Bullet. Zaopatrzyłam się w piękny planner i mam nadzieję, że też będzie wypełniony po brzegi kolorowymi literami.
    Obserwuję ;*
    Kasia pisze...

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepiękne makramy! Miałam możliwość wziąć udział w warsztatach z ich robienia, ale niestety się nie udało. :( Przesłodkie kociaki! Ogólnie inspirujące zdjęcia ;) Obserwuję i będę zaglądać częściej!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja też lubię jesień, właśnie dlatego, że to już po upałach, jest jakby bardziej rześko... i ogólnie fajne są takie sweterkowe klimaty. Cieszę się, że wyjazd się udał, a kotkom dopisuje zdrowie. Listy jak zwykle świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  23. W Trójmieście nigdy nie byłam, ale domyślam się jakie tam muszą panować tłumy, a w szczególności porą letnią. Z jednej strony cieszę się, że upały już za nami, a jesień jest już w pełni, ale kiedy wstaje o godzinie 5 i jest ciemno- to już się tak nie cieszę.
    Masz takie zręczne rączki i wszystko co tworzysz wygląda pięknie. Aż nie mogę przestać się dziwić! A listy to już w ogóle wyglądają niesamowicie *o* . Będąc już w tym temacie to ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy może nie znaleźć kogoś do pisania listów na grupce facebookowej, jednak boję się, że zabraknie mi na to czasu.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ze względu własnie na te tłumy nie mogłabym mieszkać w dużym mieście. Miałam okazje spędzić dwa miesiące w Poznaniu i cóż... obłęd :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. W Gdańsku mieszkam już od roku i jeszcze się nie mogę przyzwyczaić do tego miejsca. Ale lubię takie posty jak Twoje, zawsze wtedy odnryhe jakies nowe miejsce, w tym przypadku kawiarnię. Zdjęcia kotów rozczulają, zwłaszcza ten w kartonie... typowy kot :)

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja mieszkam w Trójmieście i powiem szczerze, że okres Jarmarku Dominikańskiego to najgorszy czas, by Gdańsk odwiedzać. Sama mieszkam na Starym Mieście i unikam jak ognia wychodzenia z domu w tym czasie, bo jest za dużo ludzi, za dużo wszystkiego. W niedziele by zjeść obiad z rodziną trzeba też rezerwować stolik wcześniej. Ale są dni, w których Stare Miasto jest puste od turystów i wtedy wygląda przepięknie.
    Miło się czyta wpisy osób, które odwiedzają moje miasto.

    OdpowiedzUsuń

Instagram