(Nie)typowe gadżety, które bardzo ułatwiają macierzyństwo i tacierzyństwo


Dzisiaj wpis w 100% dzieciowy. Podzielę się z Wami opinią na temat rzeczy, które mnie osobiście bardzo ułatwiły życie, a czasem ratowały skórę :P Jedne bardziej inne mniej popularne.

Na początku zaznaczę, że post nie jest sponsorowany, sama podjęłam decyzję o testowaniu i opisaniu ich. A może za jakiś czas Wy sami zderzycie się z takim, czy innym problemem i moje doświadczenie jakoś Wam pomoże ;)

Chusta do karmienia
Dziewczyny karmiące dzieci mlekiem modyfikowanym z pewnością nie będą jej potrzebować. Ja jednak zdecydowałam się na karmienie piersią, więc z mojej torebce to była obowiązkowa pozycja. Nie ruszałam się z domu bez chusty, którą mogłam się zakryć.
 Aktualnie jest wielki szum wokół karmienia naturalnego - są albo zwolennicy wywalania cycka na wierzch, albo wielcy przeciwnicy, którzy plują jadem. I praktycznie nic pomiędzy. 
Ja osobiście nie widzę problemu w karmieniu w miejscach publicznych, jak ktoś nie chce się zasłaniać to jego sprawa, ja jednak traktuję tę czynność jako w pewnym sensie sferę intymną między matką, a dzieckiem i zawsze starałam się usiąść gdzieś z boku i zakrywałam się moją chustą. Niestety nie zawsze jest możliwość wyjść do innego pomieszczenia, tak na prawdę w wielu miejscach nadal brakuje pokoju dedykowanego do karmienia maluszków.
Ja wybrałam dla nas chustę od Mama Bear. Jest o tyle fajna, że wykonana z dobrej jakości bawełny, ma regulowany pasek przy szyi i dodatkowo u góry ma wszyty drucik umożliwiający zrobienie dziecku od góry „okienka”. Dzięki temu widzi mamę i ma lepszy przepływ powietrza pod chustą. Wybór tego typu produktów jest spory, koszt naszej chusty to 59zł, ale tak na dobrą sprawę chcąc zaoszczędzić równie dobrze można przykryć się pieluszką tetrową, albo cienkim szalem lub też uszyć podobną chustę samemu ;)


Bujadełko
Bujaczek to rewelacja dla dziecka do 4-5 miesiąca. U nas bujanie to była jedyna szansa na ciszę. Majka mogła tak siedzieć nawet po 2-3 godziny, czasem sobie przysypiała. Jako że mieszkanie, które wtedy wynajmowaliśmy było malutkie zdecydowaliśmy się na krzesełko do karmienia z funkcją kołyski Lionelo Milan (koszt ok 370zł). Jest stabilne, ma 2 wkładki - do kołyski (bawełnianą) i do karmienia dziecka (wodoodporną i łatwą do czyszczenia). Do kompletu dołączone są 2 tacki (jedna większa, druga mniejsza). Jedyny mankament, to bardzo niewygodne i trudne do odpinania zapięcie. Ja wymieniłam zatrzask na inny 5-punktowy (zakupiony w pasmanterii) ;)




Kojec
Kilka razy dostałam po głowie za ten pomysł, wiele osób nadal uważa, że kojec to takie małe więzienie dla dziecka. Mimo to zdecydowałam się na zakup i nie żałuję. 
Dziecko nie siedzi w kojcu cały dzień, wkładam do niego córkę wtedy, kiedy chcę spokojnie pójść do toalety, sprzątnąć, albo zrobić obiad. Dzięki temu nie muszę mieć oczu dookoła głowy i nie martwię się, że coś sobie zrobi.
 Kupiliśmy (używany za 150zł) kojec firmy Baby Design, ponieważ odpowiadała nam jego wielkość i fakt, że ma jeden otwierany bok. Dzięki temu będziemy mogli używać go również jak córka będzie starsza jako „kącik” dla dziecka. 
Oczywiście kojec spodobał się również naszym kotom, chyba potraktowały go jako wielkie pudełko ;)


Gryzaczek z lodem
To nasz kolejny hit! Co prawda Majka przechodziła ząbkowanie dość łagodnie (przynajmniej do tej pory, jak będzie dalej - to się okaże), jednak zdarzały się takie momenty, że wychodzące ząbki trochę dokuczały. Wtedy na ratunek przychodził jej silikonowy gryzaczek, do którego wkładałam jej kostki lodu, albo zamrożony soczek. Nasz konkretny, to gryzaczek Fisher Price, ale na allegro jest cała masa tego typu produktów w bardzo różnych przedziałach cenowych (my strzelaliśmy raczej w te w środkowe ceny - około 30zł), w różnych kolorach i w wielu kształtach. Do wyboru do koloru!


Dźwięk szumienia
Dźwięk szumienia tak na prawdę najbardziej nam się sprawdził do 7-8 miesiąca. Aktualnie włączamy go sporadycznie (w naszym przypadku z tabletu, który leży gdzieś niedaleko łóżeczka). Można użyć dźwięków znalezionych w internecie, albo nagrać samemu.
 Przez chwilę myśleliśmy nad zakupem szumiącego misia, ten pomysł jednak szybko przeminął, ponieważ uznałam, że nie jest wart swojej ceny. Ale to akurat tylko moje zdanie, wiele mam chwali te misie, więc nie sugerujcie się bardzo tym, że mnie one nie przypadły do gustu.

Kółka do zaczepiania zabawek
Plastikowe kółeczka z dziurą, które mogą być zabawką same w sobie (Majka świetnie się bawi wkładając jedno w drugie), ale doskonale spełniają funkcję wieszaczków na zabawki. Można używać wszędzie - w łóżeczku, wózku, kojcu itd. 
I znów - tego typu zabawek jest na pęczki, my kupiliśmy zebrę Playgro - koszt poniżej 20zł.


Przyczepka rowerowa
Powrót do formy sprzed ciąży nie jest ani szybki ani łatwy, ale może być choć trochę przyjemny ;) Jako, że jestem osobą aktywną, która kocha rower, to nie wyobrażałam sobie, żebym miała z tego zrezygnować. Przyczepkę kupiliśmy na wiosnę, kiedy zaczynał się sezon rowerowy i przez cały ten czas super nam służyła. Przewaga przyczepki nad fotelikiem przyczepianym do bagażnika roweru jest taka, że:
• po pierwsze dziecku jest wygodniej (ma więcej miejsca do siedzenia),
• po drugie w razie deszczu/słońca/wiatru jest chronione,
• po trzecie zawiera moskitierę, która jest nieoceniona w sezonie komarowo-kleszczowym.
Prowadzi się ją lekko, mimo że waży około 10kg (plus jeszcze dziecko). My zdecydowaliśmy się na przyczepkę Thule Chariot Cougar. Zakupiliśmy używaną, ponieważ koszt nowej jest wysoki, bo ok 4tyś. Zważając jednak na super jakość wykonania i to, że można jej używać w zasadzie do momentu, aż dziecko nie przekroczy 34kg - cena przestaje być już aż tak straszna jak się wydaje na początku. 
W internecie jest dostępna cała masa różnych przyczepek, również dużo tańszych, ja osobiście polecałabym obejrzeć swój wybór przed zakupem, żeby upewnić się, że ich jakość jest dla Was zadowalająca. Nie zawsze tanie równa się złe.
 Dobrym rozwiązaniem dla osób, które rower wybierają sporadycznie są wypożyczalnie przyczepek.


Podstawka do kubka na wózek
To jest gadżet typowo dla mamy. Wielokrotnie wychodzę gdzieś w biegu, często mam ochotę na kawę na mieście. Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo niewygodnie jest pchać wózek jedną ręką, a w drugiej trzymać kawę. Wybór takich kubeczków jest spory, ja zakupiłam ten od firmy Inovi (koszt ok. 50zł), ponieważ w sklepie stacjonarnym był dostępny akurat tylko taki, a potrzebowałam go „na już”. Jakościowo jest w porządku.


Chusta/nosidełko ergonomiczne
Przetestowałam oba. Chusta (koszt nowej między 100-300zł) rewelacyjnie mi się sprawdzała do 4-5 miesiąca, potem córka tak bardzo wierciła się, że motanie jej w chustę trwało wieki. Wtedy na ratunek przyszło nosidełko (ważne, żeby było ergonomiczne - czyli dziecko siedzi w nim w pozycji „na żabkę” - wtedy chronimy kręgosłup i stawy biodrowe maluszka). My zachęceni dobrymi opiniami zdecydowaliśmy się Tulę (koszt nowego nosidełka ok 450zł), ale w sieci jest dostępnych wiele innych, tańszych, wielokrotnie szytych ręcznie i będących równie dobrej jakości. 
Nosidełko (albo jeśli wybierzecie - chusta) jest świetnym rozwiązaniem, kiedy:
• muszę gdzieś szybko wyjść i nie chcę tachać ze sobą wózka,
• wiem, że tam gdzie idę nie ma udogodnień dla osób niepełnosprawnych,
• planuję chodzić bardzo długo (wielkie zakupy, długa wycieczka, zwiedzanie etc) i moja córka z pewnością nie da rady przez cały ten czas siedzieć w wózku.
Dzieciaki z reguły lubią noszenie, ale ja zalecam przetestowanie nosidełka/chusty przed zakupem ;) Btw - Misio również lubi siedzieć w Tuli :D



Bluza z dziurą
Ten gadżet bezpośrednio łączy się z poprzednim, który opisałam. Bluza, która chroni zarówno mamę jak i dziecko w chuście/nosidle. Nasza (firmy Greyse, koszt ok 200zł) jest mięciutka, ale dość cienka. Przy chłodniejszych dniach sprawdza się super, na te dużo zimniejsze dni wystarczy założyć sobie i dziecku cienki sweterek i wtedy też daje radę. Taka bluza to ogromna wygoda dla dziecka, któremu jest dużo cieplej niż przy tradycyjnym ubieraniu się osobno. No i z doświadczenia powiem - im bliżej mamy tym lepiej :P Warto się rozejrzeć, osobiście polecam wybierać produkty handmade, bo są zazwyczaj dużo lepszej jakości.


Poduszka korygująca główkę
Majka jak się urodziła miała główkę z jednej strony jak jajko, a z drugiej całkiem płaską. Odsyłano nas od neurologów, przez ortopedów, aż do chirurgów… Straszono nas kaskiem ortopedycznym i operacjami.
 Malutkie dziecko ma bardzo plastyczne kości, takie wady jak ta bardzo łatwo skorygować, ale dziecko samo w sobie niechętnie współpracuje ;) Naszą deską ratunku okazała się poduszka firmy HeadCare (koszt ok. 190zł). Podusia działa tak, że przenosi środek nacisku i główka po kilku miesiącach wraca do odpowiedniego kształtu. Można ją również stosować u dzieci, które nie mają spłaszczonych główek w ramach profilaktyki. Z pewnością jak urodzę kolejne dziecko, to również będzie spało na tej podusi ;) Przy zakupie poduszki dostaje się jedną poszewkę, można także kupić poszewki na zmianę, ja jednak zdecydowałam się uszyć je sama, ponieważ tak wychodziło mi dużo taniej ;)


Jestem ciekawa Waszych opinii nt. tych produktów (o ile używaliście). A może macie jakieś swoje „must have” rodzicielstwa? ;)

17 komentarzy:

  1. Dzieci nie mam,więc nie znam się za bardzo na takich produktach. Ale powiem,że córeczka jest śliczna i taka rozkoszna:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jeszcze nie mam dzieci ale mój kot tez pokochałby taki kojec :) a z kolei chusty by znienawidził bo moja księżniczka nie lubi być długo noszona :)
    A ten kubek do kawy i gryzak z lodem to świetne patenty - trzeba gdzieś sobie zapisać na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna bezdzietna, ale może za jakiś czas będę korzystać z Twoich rad ;)
    Część produktów kojarzę, czy to od znajomych, czy z blogów czy z czasów opieki nad moją chrześnicą. Wiem, że u nas must have będzie chusta. Co zabawne, ostatnio mój mąż miał rozkminę czy jak są takie plecaki z siedziskiem dla dziecka na wycieczki w góry to czy można coś takiego nosić też z przodu, bo to by było mega wygodne :D Wyjaśniłam mu wtedy koncept chusty, nosidełek etc. Także ten temat jest załatwiony.

    Gryzak z lodem brzmi ciekawie, nigdy o tym nie słyszałam wcześniej. Podobnie jak o chuście do karmienia - moje znajome raczej wybierają zwykłą pieluszkę albo specjalną bluzkę do karmienia (generalnie te ciuchy teraz są boskie, szkoda, że kosztują majątek :/)

    Co do rowerów to przyczepka też obowiązkowo będzie. Z ciekawości sprawdzaliśmy ostatnio rowery cargo (mają taki duży kontener z przodu i przedłużoną dźwignię na przednie koło), ale kosztują tyle co zestaw całkiem niezłych rowerów dla 4-osobowej rodziny.

    Osobiście też nie uważam, żeby kojec był złem wcielonym. Na chwilę, na pójście do łazienki, podgrzanie zupy etc. A jeśli dziecko się w nim dobrze bawi to i na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się taka bluza/kurtka marzy. Idealna na moje grudniowe maleństwo ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta konkretna bluza na grudzień o wiele za chłodna. Są i kurtki w sprzedaży, ale tego nie testowałam, zazwyczaj krój mi nie odpowiadał. Ogólnie wyglądałam w nich jak w worku na ziemniaki :D

      Usuń
    2. No cóż... każdemu pasuje co innego :)

      Usuń
  5. Haha, rozmieszył mnie kot w chuście :D :D
    Też jestem mamą i chyba inne gadżety ułatwiające macierzyństwo bym wskazała... ;) chociaż nie powiem te Twoje też są praktyczne. Po prostu co mama to inne doświadczenia i inne rzeczy potrzebne, warto korzystać z różnych rad :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chętnie poczytam, bo nie wykluczam kolejnych dzieci :P

      Usuń
  6. Zdjęcie kota w kojcu mnie rozwaliło :D Kot w chuście też świetny :D Mamą nie jestem, ale obserwując bardzo spodobało mi się noszenie bobasów w chuście ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Temat wogóle ze mną nie związany a właściwie nami:) Ale o chustach słyszałam dużo dobrego:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieci jeszcze nie mam, ale z chęcią dodaje wpis do zakładek, może kiedyś się przydac :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale masz słodką córcię :)

    pozdrawiam
    katarzynakoziej.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam dzieci i ogólnie za nimi nie przepadam (czyjeś i na chwilę są spoko ;)) ale jak mamę kocham, zamówię sobie nosidełko i będę sobie nosić moje kici ^^ kooooooty<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne gadżety ;D

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Gadżety bardzo przydatne a ich kupienie nie jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Ja zastanawiam się nad kupnem przyczepki rowerowej. Jednak mam obawy czy nie jest ciężka. Z tego powodu dużo osób mi odradza mówiąc że moje serduch nie podołam. Gdyby były tańsze na pewno bym zaryzykowała i już dawno kupiła. A na resztę gadżetów synek jest już za duży :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajne gadżety :) zawsze się myśli, że to domena facetów, ale kobiety zawsze coś znajdą ;) u nas chusta by się nie sprawdziła, bo Natala wolała wolność zawsze :) ale fajnie by było ją tak ponosić ;)

    OdpowiedzUsuń

Instagram