Dobra energio, zostań na dłużej

Sierpień zaczął się dość intensywnie.
I chociaż hiszpański ostatecznie przesunęłam na wrzesień, to mimo wszystko nie mogę narzekać na nudę i brak zajęć.

Po pierwsze nowa praca, w której istotna jest regularność. Praca w stałych godzinach to dla mnie nowość, do której ponownie muszę przywyknąć. Kilka ostatnich lat pracowałam głównie zdalnie, miałam nieregularny czas pracy i sama decydowałam w jakich godzinach siadam do komputera.
Miało to swoje plusy, ale także minusy.
Od nowej pracy oczekuję przede wszystkim poczucia stabilizacji, którego do tej pory mi bardzo brakowało.


Po drugie lekcje angielskiego. Chcę poprawić swoje możliwości komunikacyjne; kiedyś próbowałam zapisać się do szkoły językowej, ale niestety nauka w grupie nie jest dla mnie.
Aktualnie mam zajęcia indywidualne i jestem zadowolona.

Nauka jazdy na rolkach nadal w toku. Staramy się wychodzić z koleżanką w miarę regularnie. Raz idzie mi lepiej, raz gorzej. Potrafię w miarę utrzymać równowagę, ale nadal czuję się niepewnie i każdy jeden mały krawężnik jest dla mnie sporą przeszkodą. Ale wierzę, że w końcu uda mi się nauczyć jeżdżenia na rolkach na tyle dobrze, żebym mogła bez stresu jeździć naokoło parku.
Nie zależy mi na wyjeżdżaniu na ulicę, ani na pokonywaniu większych przeszkód.
Muszę też popracować nad hamowaniem.


Dogoterapia przynosi pozytywne efekty.
Ci z Was, którzy są ze mną dłużej zapewne wiedzą, że boję się psów. Nie mam żadnego sensownego wyjaśnienia dlaczego tak jest; nigdy nie zostałam pogryziona przez psa, żaden pies na mnie nie skakał, nie obszczekał ani nawet krzywo nie spojrzał.
To, że moja koleżanka adoptowała przyjacielskiego psa zachęciło mnie, żeby wykonać pierwszy krok ku tymże czworonogom.
Razem wychodzimy na spacery i na kawę. Psiak cieszy się kiedy mnie widzi, chętnie wskakuje mi na kolana i liże po twarzy.
Obserwując jego zachowanie i poznając go lepiej jakby trochę mniej panikuję kiedy na ulicy podchodzi do mnie pies, którego nie znam.


Nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń.
Zawsze chciałam grać na elektryku, ale nigdy nie miałam takiej możliwości. Zepchnęłam te marzenia w kąt. Niedawno jednak odezwały się one na nowo.
Pożyczyłam od znajomych gitarę elektryczną, żeby zobaczyć, czy mi się spodoba.
Zaczęłam ćwiczyć, i chociaż to co potrafię do tej pory zagrać brzmi jak strojenie instrumentu, to jednak lubię to.
W czasach mojego gimnazjum grałam na gitarze akustycznej, uczyłam się tylko akordów; przy gitarze elektrycznej podjęłam większe wyzwanie - granie linii melodycznych.
Na początek muszę poczekać na to, aż pojawią mi się odciski na palcach. Muszę też wyćwiczyć je, aby pływały po gryfie. Wszystko kwestia treningów. Akurat o wyczucie rytmu nie muszę się martwić, bo na szczęście słoń nie nadepnął mi na ucho ;)


Nadal pracuję nad rozwojem sklepu z rękodziełem.
Tworzę kolejne makramy, po powrocie z weekendu sierpniowego planuję włączyć promowanie produktów na platformie Etsy.
Mam też kolejne pomysły, które zamierzam powoli wprowadzić do sklepu.
Chcę zaprojektować więcej doniczek, drukowane 3D ozdoby oraz świeczki sojowe w różnych kolorach i zapachach.
Wszystko, co można kupić w moim sklepie jest w duchu „zero waste”. Makramy powstają z bawełny z recyklingu, plastik, który kupuję do wydruków 3D jest przetworzony, świeczki będą 100% wegańskie.


Co poza tym u mnie?
Zaliczyłam już pierwszy domowy test wegańskich lakierów hybrydowych i przyznam, że jestem zachwycona.
Po pierwsze nic mnie nie uczula.
Po drugie, lakiery są tak samo trwałe jak standardowe hybrydy znanych marek (trzymają mi się bez odprysków około 2 tygodnie) no i mają śliczne i intensywne kolory. Wybór kolorów także jest ogromny!
Kupiłam na próbę 4 kolory hybryd firmy Nailac i myślę, że zostanę z tą marką na dłużej.
Prawdę mówiąc cieszę się, że uczuliłam się na standardowe hybrydy, to dało mi powód, żeby znaleźć wegańskie zamienniki.
Już od dłuższego czasu wprowadzałam do swojego życia kosmetyki i detergenty, które są wegańskie i nie testowane na zwierzętach.



Moje podejście do życia bardzo się zmieniło w ostatnim czasie.
Nie jestem weganką ani nawet wegetarianką. Uważam, że jeśli mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego znajdują się moim łańcuchu pokarmowym i służą mi tylko do przeżycia, to jest to ok.
Z uwagi na moje problemy zdrowotne nie mogę zrezygnować z pewnych grup produktów.
Natomiast jestem bardzo przeciwna wykorzystywaniu zwierząt (w jakiejkolwiek formie) dla naszej własnej zachcianki. Nie uważam, żeby krem do twarzy, żel pod prysznic, albo proszek do prania był dla nas niezbędny do przetrwania. Tego typu produkty nie wymagają od nas - ludzi - męczenia zwierząt. Jesteśmy w stanie wyprodukować wszystko, co nam niezbędne do utrzymania higieny i czystości bez udziału zwierząt. Jesteśmy tutaj na Ziemi wszyscy razem, uzupełniamy się i nie mamy prawa krzywdzić się wzajemnie dla zabawy.




Zmiany wprowadzałam powoli tzn. nie wyrzuciłam wszystkich rzeczy, które do tej pory kupowałam, zużyłam je do końca, a następnie kupowałam nowe - wegańskie odpowiedniki. Tym sposobem w około 3 miesiące zlikwidowałam wszystko co niewegańskie w domu (oczywiście mówię tu o rzeczach, które używam sama, albo używamy wspólnie; nie zmuszam moich domowników do zmiany swoich kosmetyków dlatego, że ja jestem przeciwna testowaniu na zwierzętach - dochodzę do wniosku, że reżim wegański nikomu nie wyjdzie na dobre i każdy musi dojrzeć do tej decyzji sam).
Lakiery były ostatnią rzeczą, która mi została „do wymiany”, miałam ich bardzo dużo, więc logiczne, że wykorzystanie ich do zera zajęłoby sporo czasu.
Uczulenie spowodowało, że musiałam się pozbyć ich na raz - sprzedałam cały zestaw na Allegro i tym sposobem mogłam zainwestować w odpowiedniki wegańskie.

Eliminacja pewnych produktów z mojego życia spowodowała, że czuję się lepiej z samą sobą i mam wrażenie, że jestem bliżej z naturą. To mnie trochę zachęciło do bliższego poznawania siebie. Zaczęłam się zastanawiać nad tym kim tak naprawdę jestem i w co wierzę.


Czuję, że to do czego doszłam do tej pory było we mnie od dawna, ale potrzebowałam czasu, żeby to w sobie obudzić.
Zawsze twierdziłam, że nie potrafię medytować. Jak się okazuje, źle do tego podchodziłam. Medytacja nie polega na włączeniu spokojnej muzyki, siedzeniu na podłodze w skrzyżnym siedzie i oczyszczaniu się z myśli.
Medytacja to umiejętność odprężenia się i umożliwienia myślom (tym świadomym i podświadomym) do przepływania przez całe Wasze ciało w dogodnych dla Was warunkach. Jeśli do medytacji potrzebujecie ruchu, ciężkiej muzyki albo śpiewu to warto iść w tym kierunku. Musicie odkryć kiedy wasze myśli są wolne i nieograniczone.
Ja medytuję przed zaśnięciem. Leżę w łóżku i pozwalam mojemu umysłowi wędrować gdzie tylko zechce.
W tym czasie czerpię inspirację do życia, tworzenia i nauki.
Zdałam sobie też sprawę, że tak naprawdę nigdy nie byłam katolikiem. Wychowałam się w rodzinie katolickiej, ale dogmaty tej wiary nigdy do mnie nie przemawiały.
Nie potrafię powiedzieć do jakiej religii przynależę i czy w ogóle mogłabym się wpisać w ramy jakiejkolwiek wiary.



Czuję, że istnieją jakieś bóstwa, które nam pomagają; istnieje jakieś życie po śmierci, ale nie wiem gdzie i na jakich zasadach. Myślę też, że większość religii naszego świata czci te same bóstwa, ale inaczej je nazywa, inaczej też nadaje im hierarchię. Nasze święta w większości się pokrywają, mimo że celebrujemy je na inne sposoby. Ale koniec końców, gdy nasz ziemski czas się skończy, spotkamy się gdzieś wszyscy razem w innym świecie.



Czuję, że moja wiara ma silne powiązania z naturą.
Bóstwa, których obecność czuję są wszędzie, ich energia jest jednocześnie energią Matki Natury.
Nie potrzebuję celebrować bóstw w świątyniach, nie potrzebuję księży ani nauczycieli; wystarczy mi tylko spacer po lesie i mój otwarty umysł. Czasem, żeby móc coś zobaczyć należy najpierw zamknąć oczy…


32 komentarze:

  1. To się u Ciebie dużo dzieje :)
    Macie juz upatrzone miejsce w Hiszpanii czy planujecie kilka miejsc zobaczyć ? :)
    U mnie wyjątkowo w październiku Polska, bo zwykle latałam do Hiszpanii w tym miesiacu, ale że byliśmy z Sebkiem w kwietniu więc jedziemy odwiedzić rodzinkę, tylko osobno bo ja w swoje tereny rodzinne, a on w swoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nic nie pisałam o wycieczce do Hiszpanii ;) Może za rok, dwa, pięć? Kiedyś na pewno wrócę, ale jeszcze nie w tym momencie :)

      Usuń
  2. wiesz, że ja tak samo boję się psów? jak byłam mała to mnie zaatakował, ostatecznie tylko mnie przewrócił, ale panika została, nawet jak york na mnie szczeka to przechodzę na drugą stronę ulicy;)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbowałam się kiedyś uprzeć i nauczyć gdy na gitarze. Też pożyczyłam elektryczną. To prawdziwa przyjemność, słuch mam dobry. Ale nie mogę pokonać ułomności związanej z częściowo sprawną lewą ręką. Próbowałam grać "na mańkuta", ale nic z tego.

    Przez pół roku byłam weganką. Dla zdrowotności. I powiem Ci, że zachwyciło mnie to, co zachodziło w moim ciele. Lekkość.
    W moim przypadku nie ma sensu trzymać się ściśle strefy jarskiej, bo gdy przyjeżdżam do Polski, musiałabym przez 3 tygodnie zachowywać ścisły post. Nie żartuję. Obie rodziny, moja i męża, są bardzo mięsożerne. W zasadzie surówka jest do mięsa, a nie odwrotnie.
    Po półrocznym weganizmie tak mnie brzuch rozbolał w pierwszym tygodniu, że mi się odechciało. Uznałam, że życie wymogło na mnie "trenowanie" jedzenia mięsa, przynajmniej raz na jakiś czas, żeby potem w odwiedzinach znów mnie nie rozłożyło.

    Nie uważam aby religia była dobra. Osobiście nawet twierdzę, że religia rodzi spory. Praktykowanie czegokolwiek aby zadowolić siebie, niby oczyszczając sumienie, jest złudna. W wierze chrześcijańskiej nie istnieje coś takiego jak samozbawienie, a katolicy (twierdzący, że są chrześcijanami) nagminnie próbują się zbawić uczynkami.
    Jestem osobą wierzącą, ale wierzę biblijnie, tak jak uczy Pismo św. I nie jestem za grosz religijna, bo nie o to w tym chodzi.
    To jest troszkę jak opowiadasz z weganizmem – do tego trzeba się samemu przekonać.
    I jak słusznie zauważyłaś, święta celebrują różne bóstwa... to prawda. Przeczytała już wiele na ten temat.
    Wierzę w jednego Boga. Wychodzę z Nim na spacery po lesie i po górach. Rozmawiam z nim. On mi odpowiada na różne sposoby. Czasem od razu, czasem troszkę później. Bardzo wiele już mnie nauczył, przemienił moje życie. Jestem pewna że jest, bo Go doświadczam. I to jest piękne, trochę mistyczne, ale prawdziwe. To żywa relacja, a nie wydumane "mnie się wydaje".

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hiszpania jest piękna - na pewno nie będziecie żałować. Cóż, chodziłam na lekcje angielskiego w grupie i to także nie jest dla mnie. Zamiast nabywać pewności w mówieniu - zamykałam się w sobie i odliczałam czas do końca zajęć.

    Znam osoby, które boją się psów i sama czasami zastanawiam się dlaczego tak jest. Ja sama mam psa, ale jak przechodzi obok mnie jakiś duży "tygrys" to też odsuwam się,bo jednak obcym zwierzętom nie ufam :P

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale co ma nauka języka hiszpańskiego do piękna kraju? ;) Póki co się tam nie wybieram :D

      Usuń
    2. Haha myślałam, że chcesz się uczyć, bo planujesz podróż :D Źle zinterpretowałam, ale chęci miałam dobre :D

      Odnośnie języka obcego, to od kilku lat jestem zakochana w języku włoskim, ale opornie idzie mi nauka podstaw :<

      Usuń
    3. nie, nie, póki co nie mam specyzowanych konkretnych planów na Hiszpanię. Ale kiedyś na pewno wrócę :)

      Usuń
  5. Ja sobie to w mojej pracy właśnie cenię, że stałe godziny i stała pensja co miesiąc, choć może niewielka bo minimalna, ale wiem, że będzie i którego dnia i ile. Taki spokój jest cenny nawet jeśli praca czasami nuży...
    Lakierów nie używam, więc problemu nie mam, a kosmetyki ostatnio kupuję podstawowo w biedronce, bo mam po drodze. Wiem, że pewnie to nie są vegańskie, ale np mam włosy łamiące się i tylko czarny gliss kurr mnie ratuje. Poszukam czegoś w tym temacie. Olejków do końcówek np nie używam, bo nigdy nie pamiętam...
    A pieski lubiłam tylko mojego Falkorka. Innych nie lubię i już :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale piękne zdjęcia! Ja również pracuję zdalnie i na razie nie wyobrażam sobie iść do normalnej pracy w systemie zmianowym chociaż czasem siedzenie przez laptopem mnie dobija :D

    https://redamancyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. A ja się boję kogutów... kiedyś mnie napadł kogut gdy byłam dzieckiem i byłam w szoku...
    Gra na gitarze jest wspaniała nie mam umiejętności gry na instrumentach ale doceniam i lubię gdy ktoś gra, podziwiam i gratuluję. Matka natura to potężna siła, dobra siła i piękna energia. Jest jeden Bóg jeden Stwórca jedno Jasne Światło. Tak wierzę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamy ze dużo wspólnego, no mamy i pewnie byśmy się total zagadały. Ja tam wierzę w Boga, ale nie jestem religijna. Czuję Go, rozmawiam z Nim. Nie obchodzi mnie, jak wygląda, jest moim przyjacielem i to się liczy. Natura jest dla mnie ogromnie ważna, ale to już wiesz. Ja coraz bardziej uciekam do Matki Natury, męczę się wśród betonu. No nie wiem, ale im starsza, tym bardziej ciągnie mnie do natury. Do tego jestem mega mało nowoczesna i dobrze mi z tym. hihi

    Tak dużo się u Ciebie dzieje. Wiesz, napiszę Ci jako pierwszej. Ja również chcę otworzyć sklep etsy. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale chcę spróbować, zrobić co tylko mogę i choćby mi się nie udało, to nie będę żałować, przecież spróbowałam i to całym sercem. Życzę Nam powodzenie, bardzo nam tego życzę.

    Ja czytając Twoje słowa, oglądając zdjęcia, czuję, no nie wiem, jakbyś się przebudzała. Wybacz, jeśli jakoś bredzę. hehe Czuję ogrom zmian, ciekawych, radosnych, jakby więcej zrozumienia, co Cię cieszy. Jest to jeden z tych postów, które bardzo dużo motywacji mi dodają, a także czuję, że mam tu bratnią duszę.

    Kurcze, no we wszystkim życzę Ci powodzenia i wiem, że spełnisz ogrom swoich marzeń. :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Propozycje pomalowanych paznokci mi się podobają

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję,że jak już zaczniesz ten hiszpański to go opanujesz lepiej niż reszta Polaków :D Medytacja - też kiedyś próbowałam,ale nie nadaję się do tego :3 Też nie lubię wykorzystywania zwierząt :/ Miłego weekendu ❣

    OdpowiedzUsuń
  11. Woow, i nie do czego się odnieść. Na pewno do rolek: ćwicz i się nie podawaj - tak samo jak w Angielskim :) Język się przyda - sama się zastanawiam czy gdzieś się nie zapisać ale praca mnie nie puści. Robię na dwie zmiany :(
    Powodzenia też życzę w nowej pracy, grunt to się nie zniechęcać. :)

    Piękne zdjęcia na przemian z tym co tam się u Ciebie dzieje - dopełniają treść pisaną.
    Pozdrawiam. Edi.

    OdpowiedzUsuń
  12. O! Czy ostatnie zdjęcie było robione w ogrodach na dachu biblioteki w Warszawie?
    I dzień dobry :)
    Faktycznie, nie masz na nudę, co narzekać, ale mam wrażenie, że jesteś jedną z tych osób, które robią bardzo dużo, chwytając po nowe umiejętności, byleby tylko czymś zapełnić czas, a tego typu ludzie są BARDZO intrygujący! Jeśli chodzi o angielski i hiszpański - trzymam kciuki! Dla mnie nauka w grupie jest przede wszystkim hiperstresująca z początku. Ale wydaje mi się, że z indywidualnych więcej wyniesiesz :) Ja jestem wegetarianką od wielu lat i chciałabym przejść na weganizm, ale nie mam problemu z tym, że ktoś obok mnie spożywa mięso - to jest rzeczą naturalną, jak napisałaś i żaden reżim wegański czy wegetariański nie jest dobry, zgadzam się bardzo. A męczenie zwierząt dla kremu do twarzy to już dla mnie totalny absurd.
    Jeśli chodzi o religie, myślę dokładnie tak samo. Nigdy do mnie wiara katolicka nie przemawiała, chociaż, jak Ty, wychowałam się w takiej rodzinie. Przez dłuuugi czas uważałam się za ateistę, ale po śmierci babci dużo się zmieniło nie tylko w "moim domowym systemie", ale też w głowie i powoli zaczynam dążyć do podobnych stwierdzeń, co Twoje.
    Spacer po lesie i otwarty umysł - brzmi bardzo kusząco. I pięknie!! Pozdrawiam kociaki i Ciebie cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to w BUWie. Uwielbiam ten ogród, mimo że jest w środku miasta ;)

      Usuń
  13. Piękne zdjęcia! Wow, faktycznie się u Ciebie sporo dzieje. Super, że rozwijasz swoje pasje, a także postawiłaś na samorozwój. Mam podobny lęk jak Ty z psami tyle, że mój tyczy się pająków. Od kiedy pamiętam panicznie się ich boję, nawet tych domowych, małych i rzekomo niegroźnych. Też nie wiem skąd mi się to wzięło. Psy natomiast uwielbiam, z jednym wręcz się wychowałam, ale niestety kilka miesięcy temu Zoja od nas odeszła :( Twoje kociaki są przecudowne! Co do testowania kosmetyków na zwierzętach - mam podobne zdanie co Ty. Sama przez dwa lata starałam się być cruelty-free, ale niestety zbyt mocno wplątałam się w ideologię z tym związaną, przez co zaczęłam sobie szkodzić i musiałam trochę zluzować, co opisałam ostatnio na moim blogu. Także nie jestem wegetarianką czy weganką (próbowałam być weganką, ale musiałam to zakończyć, gdyż moje zdrowie zaczęło się sypać) głównie z takich powodów, że tak jak Ty z pewnych grup produktów nie mogę zrezygnować, gdyż ucierpiałoby na tym moje zdrowie, a poza tym pewne rzeczy musiałam sobie przewartościować w głowie no i uwielbiam smak mięsa ;) Co do religii to nie byłam wychowana w religii katolickiej, moi rodzice byli Świadkami Jehowy (z naciskiem na byli). Po ich odejściu z tego wyznania przeżyłam pewnego rodzaju kryzys, zaczęłam się zastanawiać czy Bóg w ogóle istnieje. Jedno według mnie jest pewne - religie czy sekty to narzędzia do manipulowania ludźmi. Dlatego oddzielam wiarę od religii i szczerze podziwiam osoby, którym do wiary w Boga nie są potrzebni ludzie, którzy mówią co trzeba robić. Aktualnie jestem agnostykiem. Nie znam dowodów na istnienie Boga, ale jednocześnie uważam, że jeżeli nauka czegoś nie udowodniła to nie znaczy, że to coś nie istnieje. W co wierzę? Wierzę w siebie i każdemu to szczerze polecam ;)
    https://hamster-and-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak trzymaj :) Ja lubię medytować. Codziennie 10 minut to dla mnie taki restart. Do tego yoga i latem chodzenie boso po trawie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurcze, zapomniałam o mojej gitarze. Niby nie mam czasy na nią, ale nawet pół godziny pewnie by wystarczyło, że coś pograć. Dziękuję za inspirację.
    Kiedy ja odkryłam medytacje, to się zakochałam. Bardzo mi pomaga, jak mi trudniej. Chciałabym, żeby wszyscy spróbowali tak się restartować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co! Cieszę się, że dzięki moim słowom odkurzysz gitarę. Tak na prawdę, to nawet 15 minut dziennie to spory reset :) Chociaż ja jak zaczynam grać, to półtorej godziny niewyjęte :D

      Usuń
  16. U ciebie zawsze dużo się dzieje! Myślę, że nie powinniśmy wykorzystać zwierząt do takich błahych celów jak testowanie mydła albo kremu pod oczy. Bardziej wyrozumiała jestem w kwestii testowania jakichś terapii czy leków, chociaż z tego powodu również ginie wiele zwierząt.
    Strasznie nie lubię jak jakiś obcy pies samotnie błąka się po ulicy. Strasznie się wtedy boję, że po prostu mnie pogryzie, bo kiedyś jeden pies bardzo mnie przestraszył.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hiszpańskiego zaczęłam się uczyć kilka lat temu sama (tak, żeby nie zginąć w obcym kraju - jak dla mnie już jakakolwiek umiejętność wydukania i zrozumienia czegokolwiek pomaga, nawet jeśli już wtedy wiedziałam, jak strasznie ten język kaleczę) i spodobało mi się, w zeszłym roku zdecydowałam się na szkołę językową, bo zdolności komunikacyjne zostały zdecydowanie w tyle. Ale bardziej podoba mi się wersja latynoska (poza argentyńską, jest zbyt dziwna). :)
    Jeśli chodzi o wykorzystywanie zwierząt - mięso jest dla mnie w porządku (choć lepiej dla zwierząt i bardziej eko byłoby je ograniczać i oczywiście warunki w hodowlach powinny być odpowiednie), skóra (jako produkt uboczny) też, ale wykorzystywanie zwierząt tam, gdzie można się bez tego łatwo obejść powinno być ograniczane, jako konsument będę bardziej zwracać na to uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pamiętam jak pierwszy raz poszłam do pracy. To było dla mnie nie lada wyzwanie, przestawić się na typowy tok pracy, zaraz po szkole, zaraz po szkole średniej w której nie ukrywajmy, jest sporo luzu :) przynajmniej w mojej było :) jednak teraz nie zamieniłabym swojej pracy na żadną inną! :) Już ostatnio obiecywałam, że wstanę znów w rolkach i przypomnę sobie jazdę ale nic z tego, nadal leżą obok mnie :D może na dniach w końcu je odkurzę i założę :) Bardzo chciałabym odwiedzić twój sklepik! Już widzę oczami wyobraźni ten piękny asortyment :) Jak zawsze cudowny wpis i wspaniałe zdjęcia <3
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  19. Przede wszystkim powodzenia w nowej pracy, Olu! I trzymam kciuki za ten sklepik z makramami i innymi drobiazgami:-)
    Ja też ostatnio zakręciłam się na punkcie bycia 'eko':-) Ograniczam wszelki plastik, bardzo dokładnie segreguję śmieci, wymieniam kosmetyki na wegańskie, z niektórych zupełnie zrezygnowałam i okazało się, że mogę bez nich żyć! Sama robię pastę do zębów i proszek do prania. Lakiery też zmieniłam na wegańskie, co prawda nie na hybrydy ale takie...normalne i jestem bardzo zadowolona. Moim paznokciom wyszło to na dobre:-)
    Bardzo podoba mi się to, co napisałaś o wierze... Moje drogi z kościołem rozeszły się bardzo dawno temu (u bierzmowania już nie byłam). Nie odpowiadała mi...wizja wiary proponowana przez kościół. Stwierdziłam, że to wszystko to ściema:-) Dzisiaj mogę powiedzieć, że moim bogiem jest Natura- jej potęga zarówno ta tworząca jak i niszcząca:-) To z nią czuję bliskość i staram się żyć tak, by jej nie szkodzić i nie krzywdzić.
    Może kiedyś odwiedzisz mnie w Hiszpanii?
    Pozdrawiam! Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama robisz pasty? Oj, to mnie zaciekawiłaś. Ogarnę ten temat!
      O patrz, bardzo chętnie Cię odwiedzę w Hiszpanii! Co prawda w najbliższym czasie nie planuję tam jechać, ale kiedyś na pewno wrócę :)

      Usuń
  20. Sporo za Tobą i powiem CI, że zrobiłaś solidny rachunek sumienia w tym Sierpniu. Mam nadzieję, że wrzesień przyniesie CI wiele korzyści i wykorzystasz go w pełni. Jazda na rolkach nie jest trudna, grunt to też się nie bać, bo wtedy szybciej człowiek się uczy! A psy? Są cudowne! Może dzięki przyjaciółce i jej pupila przełamiesz ten swój strach? ☺

    OdpowiedzUsuń
  21. Ostatnio myślę nad "ustabilizowaniem" swojej pracy i może nawet odejściu od pracy zdalnej, ale na samą myśl, że będę miała szefa, stałe godziny, biurko i będę musiała poznawać tych wszystkich nowych ludzi jest mi źle...

    OdpowiedzUsuń
  22. Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Instagram