Kreatywnie i miaucząco


Może zacznę od tego, co kosztowało mnie ostatnio trochę nerwów, a mianowicie Amaya. Kicia znów zaczęła nam posikiwać, a w badaniach moczu (które z trudem wykonaliśmy) wyszły kryształy. Same badania nieco dziwne, bo kryształy pojawiają się w zasadowym moczu, a u niej pH wyszło kwaśne, więc nasza wetka była zdziwiona.
Oczywiście skończyło się na antybiotyku i na dodatkowych badaniach. Z duszą na ramieniu jechałam z nią na USG, ale na szczęście wszystko wyszło nieźle. Idealnie nie jest, ale na tyle dobrze, że póki co nie musimy się dalej martwić.
Za to pozytywnie zaskoczyła mnie trzustka, która wg USG jest w dużo lepszej formie niż była.
Aktualnie sikanie po kątach się skończyło, Amayka czuje się dobrze i psoci. Tak więc na dzień dzisiejszy nie męczę jej żadnymi dodatkowymi badaniami, ani leczeniem. Profilaktyczne kontrolne badanie moczu będziemy robić za około 3 tygodnie.


Jak już jestem przy kotach - będąc ostatnio u mojej mamy miałam dłuższą chwilę dla Wally'ego i Mimi. Mimcia nie przepada za zdjęciami, więc ich praktycznie nie mam. Wally'ego z kolei ciężko uchwycić, bo wszędzie go pełno. Bardzo pozytywne koty, od ostatniej mojej wizyty sporo urosły. Mimi raczej wszerz :D Wally'ego bardziej ciągnie do zabawy, Mimi woli przytulanie i głaskanie. Są bardzo różne, ale jednocześnie pasują do siebie niemal idealnie.
Czasem mam wrażenie, że zwierzęta dużo lepiej potrafią się zgrać ze sobą niż ludzie. Nie wiem od czego to właściwie zależy, może to kwestia tego, że zwierzęta nie znają uprzedzeń, a może po prostu są szczere i dobre.


Z pracą nadal nie za wesoło. Dzwonią do mnie, rozmawiają i… póki co nadal nic. Nie mam bladego pojęcia, co jest nie tak. Jestem w trakcie zmiany branży. Zapisałam się na kurs, który pewnie trochę mi to ułatwi. Kurs będzie trwał do końca stycznia, choć do tego czasu mam nadzieję gdzieś już pracować, albo przynajmniej być na stażu. Sama już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie jestem przekonana, czy to przekwalifikowanie się to do bry pomysł, nie wiem czy widzę się w tym zawodzie, czy sprawdzę się i czy na prawdę chcę to robić. Czuję się trochę zagubiona i chciałabym, żeby czasem ktoś mnie nakierunkował, bo sama nie wiem co robię.
Ostatnio mam o sobie chyba dość niskie mniemanie i sama dość mocno krytykuję siebie i swoje umiejętności. Kiedyś przeczytałam gdzieś, że nikt nie jest w stanie bardziej dokopać człowiekowi, niż on sam sobie i chyba jest w tym jakieś ziarno prawdy. 
Najgorsze jest to, że zdaję sobie sprawę z tego, że moje życie nie wygląda tak, jak bym tego chciała, ale nie potrafię nic zmienić. Wielu zmian zwyczajnie się boję. Cały czas wmawiam sobie, że nie wyjechaliśmy za granicę, bo zaszłam w ciążę. Teraz widzę, że w takim układzie chyba powinnam była tym bardziej naciskać na ten wyjazd. Tylko pytanie - w jakim stopniu tam miałabym lepsze perspektywy zatrudnienia niż tu?

W ramach odstresowania się uciekam w kreatywność. Wymyślam ostatnio całkiem sporo rzeczy i staram się je realizować. Nie zawsze mam czas na wszystkie, ale ostatnio powstała m.in. spódniczka dla Mai na bal przebierańców w żłobku. Dzieciaki mają święto dyni i mają być przebrane jak na halloween. Majka ma być właśnie dynią ;) Dostanie dyniowe body i taką kieckę.


Kreatywnie podeszłam też do pierwszych urodzin córeczki. Gotowe kupiłam tylko baloniki i girlandę. Pozostałe ozdoby robiłam sama z krepiny, tektury i taśmy washi.





Tort również postanowiliśmy piec sami (tu głównie z uwagi na ceny gotowych tortów oraz na fakt, że mamy w rodzinie bardzo silnego alergika, który na jakiekolwiek udziwnienia ląduje w szpitalu). Tak więc wyszło bardzo kolorowo, ale zdrowo, bo barwniki użyte do ciasta były w 100% naturalne.




Co prawda dmuchanie świeczki wyszło Majce tak sobie, ale tort jak najbardziej smakował ;)
Trochę zasmuciła mnie frekwencja; mój teść doszedł do wniosku, że programy w telewizji są ważniejsze, bo nie będzie powtórek, natomiast chrzestna Mai nie mogła na kilka godzin zostawić domu i kota bez opieki. Nikt z nieobecnych nie pokusił się nawet o jakąś sensowną wymówkę… no cóż…
Tak czy inaczej impreza się udała :)

Kończy się weekend, w najbliższym tygodniu szykuje mi się bieganie po lekarzach - mój kardiolog i szczepienia Majki. Natomiast w weekend impreza, dzięki której znów mogę dać upust mojej fantazji, bo muszę wymyślić przebranie dla siebie i mojego lubego. Impreza oczywiście w tematyce halloween. Dla mnie to święto w Polsce jest nietaktem, ale samo nieszkodliwe przebranie się i zabawa w zamkniętym gronie jest jak najbardziej ok. Nie mogę natomiast pogodzić się z tym, że powoli wchodzi do nas tradycja taka jak w USA - chodzenie po domach, zbieranie słodyczy, straszenie itp. U nich jest inna kultura, oni mają święto radosne, u nas jest to czas zadumy… I chciałabym, aby tak pozostało.

Postaram się odezwać za jakiś czas, mam w planach jeden wpis typowo dzieciowy, ale to zostawię sobie na taki dzień, w którym będę trochę mniej melancholijna.

Na koniec jeszcze Purka i moja kocia opiekunka - Amaya - która towarzyszyła Majce przy pierwszej zabawie kredkami :D



4 komentarze:

  1. Jak ja lubię tu zaglądać :)

    Nie jesteś sama, ja ostatnio złapałam się na myśleniu o tym samym. Że moje życie nie wygląda tak, jak miało... Ale jestem przekonana, że lada moment praca się pojawi - za to będę bardzo mocno trzymać kciuki! :) No i oczywiście stu latek dla Pociechy, widać, że urodzinki miała udane ;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas takie same własnie wyniki moczu, kryształki mocz powinien być zasadowy a nie jest itd...
    No coś z tymi kotami się dzieje, własnie tak samo Aleks ale on nam nie posikuje, on brzusio wygolił.
    Kontrolne badanie robimy dwa tygodnie po leczeniu, bo u nas to już drugie kryształki (pierwsze były w lipcu)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak kreatywnie! Myślę, że masz smykałkę do takich handmadów ;)
    Wszystkiego najlepszego dla Córeczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Brr aż mnie ciarki przeszły na samą myśl o weterynarzu. Kilka lat temu leczyłam kota przez rawie rok czasu - bo takich mamy w Polsce "specjalistów". Jak mój kot kichnie to od razu mi się słabo robi i przypomina mi się ta przeprawa... Piękne dekoracje, ja niby też mam jako taki talent do takich robótek ale nigdy nie mogę znaleźć w sobie na tyle chęci :P

    www.kropka-za-oceanem.com

    OdpowiedzUsuń

Instagram